W środę przed godziną 17:00 doszło do poważnego zdarzenia na torach. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 20-letnia kobieta chciała popełnić samobójstwo. Rzuciła się pod pociąg, ale ten uciął jej nogi.
+
Z Poznania jechał pociąg osobowy z 90-ma pasażerami. Docelowo miał dojechać do Łodzi z przystankiem w Ostrowie Wlkp. Jednak w Szczurawicach doszło do dramatycznego zdarzenia. 20-letnia kobieta, która przyszła pieszo od strony Raszkowa, postanowiła najprawdopodobniej zakończyć swoje młode życie. Według relacji maszynisty, kobieta wyszła z pobliskiego rowu, przeżegnała się i rzuciła na torowisko. Zrobiła to w ten sposób, że na szynie leżały nogi, które na wysokości kostek przejechał pociąg. Cały korpus zmieścił się pomiędzy podkładami torowymi, a podwoziem pociągu. Dzięki temu dziewczyna przeżyła i nie odniosła innych obrażeń. Poszkodowana w chwili przybycia służb ratowniczych była przytomna i momentami odczuwała ból.
Nie wiadomo co skłoniło dziewczynę do takiej decyzji, ale obecnie będzie musiała zmierzyć się z dużo poważniejszym problemem, dożywotnim inwalidztwem. Na słowa uznania zasługuje postawa maszynisty i jednego z mężczyzn, którzy profesjonalnie założyli opatrunki na odcięte kończyny nie pozwalając poszkodowanej się wykrwawić. Śmigłowiec LPR nie został zadysponowany pomimo próśb zgłaszających, ponieważ chwilę wcześniej zakończył dyżur.