31-latek opowiada przed ostrowskim Sądem za brutalne zabicie psa. Oskarżony dodatkowo rok temu ukradł z jednej z kaliskich myjni Porsche i rozbił je na płocie. W miniony piątek odbyła się kolejna rozprawa w sprawie zabicia pieska. Powołany biegły stwierdził, że mężczyzna był poczytalny, choć obecnie nie przyznaje się do winy. W zeznaniach złożonych przed policjantami przyznał się, ponieważ „wtedy było mu wszystko jedno”.
+
Przypomnijmy, że do zabicia psa wabiącego się „Pędzel” doszło rok temu w jednej z podostrowskich miejscowości. Sprawca miał uciąć psu głowę. Niewiele wcześniej pies został adoptowany przez jedną z kobiet. I tutaj pojawia się wyjaśnienie oskarżonego, złożone przed Sądem:
– Zajechaliśmy w trzech. Ta pani poprosiła, czy byśmy nie pozbyli się psa. Jak zapytałem, którego to powiedziała, że nam pokaże, bo on jest w mieszkaniu. On wtedy na pewno już nie żył. Włożyliśmy psa do worka, za stodółką. Tam był wykopany mały dół i tam go wrzuciliśmy. Chcę zaznaczyć, że pies był cały.
Mężczyzna dał się poznać rok temu po spektakularnym rozbiciu Porsche 911. To należało do klientów jednej z kaliskich myjni samochodowych, gdzie był zatrudniony oskarżony. Auto bez wiedzy właściciela myjni wziął na przejażdżkę. Po drodze zatankował bez płacenia rachunku, a swoją podróż zakończył na płocie w miejscowości Grabów nad Prosną.
Mężczyźnie za zabicie psa grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News