Dziś przed Sądem Rejonowym w Ostrowie Wlkp. ruszył proces przeciwko kierowcy karetki pogotowia ratunkowego, którego prokuratura po zebraniu materiału dowodowego, oskarżyła o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i nieumyślnie spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginął Roman Cegielny, związany z Ostrowskim Zakładem Ciepłowniczym. Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 2 grudnia 2018 r.
+
Prokuratura w akcie oskarżenia podkreśla, że bezpośrednio przed wypadkiem karetka nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych. Ponadto jechała z nadmierną prędkością około 100 km/h w miejscu gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Ratownik medyczny kierując ambulansem podjął manewr wyprzedzania samochodu osobowego marki opel na skrzyżowaniu, i już na lewym pasie uderzył w w ten samochód, a następnie karetka zatrzymała się na drzewie. Roman Cegielny po przetransportowaniu do szpitala w Kaliszu, w wyniku odniesionych obrażeń tj. poważny uraz kręgosłupa, złamania żeber i inne obrażeń wewnętrznych, zmarł.
Oskarżony kierowca karetki nie przyznał się do winy, ale złożył przed Sądem wyjaśnienia. Odmówił odpowiedzi na potencjalne pytania zadawane przez Sąd, prokuraturę czy oskarżycieli posiłkowych. Według niego, wyjeżdżając z podstacji pogotowia w Przygodzicach włączył sygnały świetlne i dźwiękowe. Po drodze minął raptem 2 lub 3 auta osobowe. Zaznaczył, że Opel tuż przed skrętem jechał powoli i wg niego miał zjechać do prawej krawędzi tak jakby ustępował miejsca karetce. Jego kolega z dyżuru, siedząc na miejscu pasażera, widział, że wyprzedzają osobówkę, a kierunkowskaz w oplu zauważył na kilka metrów przed zderzeniem. Wcześniej miał spoglądać w służbowy tablet z informacjami o miejscu medycznej interwencji, do której zmierzali. Pasażer karetki nie jest do końca pewien czy były włączone sygnały dźwiękowe, ponieważ z uwagi na ich zmienne natężenie, momentami zanika. Poza tym po 15 latach pracy jako ratownik medyczny nie do końca zwraca na nie uwagę. Zeznał jednak, że słyszał wewnątrz karetki włączony przez jego kolegę kierunkowskaz w ambulansie.
Nieoficjalnie wiadomo, że przed skrętem w lewo kierowca osobowego Opla włączył kierunkowskaz. Sygnał syreny dźwiękowej karetki rozbrzmiewa wewnątrz osobówki dopiero sekundę przed uderzeniem. Jej intonacja przypomina początek, taki jak przy włączaniu, czyli od niskiego tonu w stronę wysokiego.
Kierowca karetki wyprzedzał na podwójnej ciągłej, na skrzyżowaniu, a do celu jazdy miał około 400 metrów. Kierowca osobówki mógł nawet nie dostrzec ambulansu jadącego na światłach z uwagi na ukształtowanie terenu. Najpierw ulica Staroprzygodzka idzie w dół, by przed skrzyżowaniem z ulicą Dekarską szła w górę.
Samochód zmarłego był wyposażony w automatyczny system powiadamiania o wypadku.
Ratownik zeznał, że zarabia 5-6 tysięcy miesięcznie, a jeszcze kilka miesięcy temu koledzy z pracy zorganizowali zbiórkę pieniędzy.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News