28-letnia kobieta uzupełniała płyn w biokominku. Podczas tej czynności doszło do rozprzestrzenienia się ognia na kobietę oraz synów w wieku 2 tygodnie i 3 lata. Najmłodszy chłopiec ma poparzoną całą głowę, a lekarze określili stopień oparzenia na 25% powierzchni ciała, co jest bezpośrednim zagrożeniem dla jego życia. Przetransportowano go karetką N z poznańskiej kliniki do Wielkopolskiego Centrum Oparzeń znajdującego się w ostrowskim szpitalu.
+
Biokominki to stosunkowo tani gadżet dający prawdziwe płomienie i ciepło. Do uzyskania ognia, potrzebny jest specjalny płyn, który nie wydziela szkodliwych spalin, dlatego biokominek można użytkować w każdym mieszkaniu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że matka uzupełniała płyn w biokominku bez jego wcześniejszego wygaszenia. Wtedy najprawdopodobniej doszło do rozlania płynu. Biorąc pod uwagę, że matka ma tylko poparzone ręce, a 2-tygodniowe dziecko ma poparzoną całą głowę, można sobie wyobrazić, że płyn musiał wylać się na jego głowę. Zwłaszcza, że stopień poparzenia oceniany jest na 2b-3 stopień.
Obecnie noworodek jest zaintubowany, a na jego głowie jest mnóstwo pęcherzy. Jego stan jest ciężki, a rokowania niepewne. Jego matka chcąc być blisko dziecka, również przeniosła się do ostrowskiego szpitala na oddział chirurgii.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News