W wieku 80 lat odszedł najstarszy ostrowski kominiarz. Przez niemal całe życie dbał o bezpieczeństwo mieszkańców i, jak głosi obiegowa opinia, przynosił szczęście.
+
Andrzej Zimorski rozpoczął pracę w tym fachu jeszcze w latach `50 XX wieku. Został czeladnikiem, zdając później egzamin mistrzowski. Fach przejął po tacie Józefie, który pracował aż do śmierci (1985 r.).
Wcześniej Ostrów był podzielony na 3 rejony. Dziś jest jeden wspólny. Na początku pracy wchodził na dachy w trzewikach. Nowe dachy w jego ocenie były bardziej niebezpieczne. Łatwo z nich można było zjechać.
Jego stałym ekwipunkiem był zestaw przepychacz, lina, miotła, kula czy worek. W jednym z wywiadów podkreślał, że kominy najszybciej zanieczyszczały się z powodu palenia „byle czym”. Podkreślał, że według przepisów powinno się korzystać z usług kominiarza 4 razy do roku przy paleniu węglem, miałem itd.
Pan Andrzej zmarł w poniedziałek. Cześć Jego pamięci!
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News