Powracamy do sprawy Rafała B., który kilkukrotnie przejechał busem po psie. Sąd drugiej instancji wydał znacząco wyższy wyrok. Młody mężczyzna ma spędzić w więzieniu cztery lata i trzy miesiące. Dodatkowo ma 15-letni zakaz posiadania zwierząt i będzie musiał zapłacić 10 tys. zł na rzecz organizacji chroniącej prawa zwierząt.
Przypomnijmy, że młody mężczyzna pochodzi z Sycowa, ale na Facebooku ma sporo znajomych z Ostrowa. 1 czerwca 2019 był w trasie służbowym samochodem. Na swojej drodze spotkał dużego, starszego psa. Przebieg tego, co się stało mężczyzna nagrał swoim telefonem komórkowym. A nagranie trafiło później do sieci.
NAGRANIE
https://www.youtube.com/watch?v=qeNu6Tter2I
Mężczyzna najpierw krzyczy na psa, a potem przejeżdża mu po brzuchu i tylnych łapach. Pies przeraźliwie piszczy. A to dopiero początek jego męki. Mężczyzna jeszcze kilka razy cofa i przejeżdża po czworonogu. Zwierzę nie przeżyło.
Pierwotnie Sąd I instancji zasądził tylko prace społeczne. W kolejnym wyroku zmieniono to na dwa lata więzienia. W marcu 2020 roku sprawa trafiła na wokandę sądu w Myszkowie, bo to właśnie w okolicach tego miasta doszło do zabicia psa. Rozstrzygnięcie zapadło jednak bez przeprowadzania rozprawy. Wymierzono karę dwóch lat nieodpłatnych prac społecznych, 10-letni zakaz posiadania zwierząt i konieczność zapłacenia nawiązki na rzecz prozwierzęcej organizacji. Z taką wysokością nie zgodzili się obrońcy zwierząt. Wyrok nazywali nawet „śmiesznie niskim”.
W sprawie złożyli odwołanie, które sąd rozpatrzył pod koniec lipca 2020 roku. Wówczas Rafała B. skazano na dwa lata bezwzględnego więzienia. Takie rozstrzygnięcie wciąż jednak nie satysfakcjonowało tych, którzy walczą o dobro zwierząt. Od wyroku ponownie się odwołali.
„Niedaleko jest od krzywdy wyrządzanej zwierzęciu do krzywdy, jaka może zostać wyrządzona człowiekowi”
W końcu sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Częstochowie. I zmienił wymiar kary wobec B. Jak na Facebooku informują Oleśnickie Bidy, karę podwyższono do czterech lat i trzech miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok jest prawomocny.
„W ustnych motywach rozstrzygnięcia sąd wskazał na konieczność oddziaływania orzeczonej kary na społeczeństwo, na to, że wbrew pozorom niedaleko jest od krzywdy wyrządzanej zwierzęciu do krzywdy, jaka może zostać wyrządzona człowiekowi” – czytamy we wpisie fundacji, której przedstawiciele przyznają, że decyzja sądu jest „sporą dawką motywacji do dalszej walki na rzecz praw zwierząt”.
Jak tłumaczył się sprawca?
„Ja go pierw próbowałem odpędzić normalnie. To chciał mnie ugryźć. Później gadałem z gościem, co meble mu dawałem, to mówi, że tam mają watahę dzikich psów, co wszystko zagryzają. No to sorry”. Ktos mu odpisuje, że przecież pies piszczał. „Ale koźlę ważniejsze. Wiesz, jaki jestem. Jeśli ktoś się na mnie postawi, to nie odpuszczę”. Odpisuje mu rozmówca: „Chore”. On odpowiada: „Próbowałem, ale nie będzie zagryzał saren. Jednego, czego żałuję, to że wszystkich tam nie było”…
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News