Jedna z ekspedientek zatrudnionych w markecie tuż koło Ostrowa Wielkopolskiego dostała pozytywny wynik na obecność koronawirusa. Oprócz tego miała typowe objawy takie jak: gorączka, utrata węchu i smaku oraz ogólne osłabienie.
Kasjerka po otrzymaniu w piątek wyniku testu, poinformowała swojego kierownika. Zdaniem koleżanek z pracy, ich pracodawca nic nie zrobił w tym temacie.
Jak ustaliliśmy faktycznie taka sytuacja miała miejsce. Z zasady Sanepid przeprowadza wywiad epidemiologiczny, w którym pyta czy zakażony nosił maseczkę i stosował płyn dezynfekujący. Jeśli osoba zapewni, że tak właśnie czynił, wówczas Sanepid dopytuje czy w ostatnich dniach miał bliższy kontakt z kimś ze współpracowników. W przypadku zaprzeczenia, nie ma nakładanej kwarantanny na pozostały personel, a sklep nie jest zamykany.
Nasz informator ubolewa z takiej sytuacji, bo jego zdaniem pracownicy dotykają tych samych rzeczy w pomieszczeniu socjalnym jak czajnik czy długopis. Nie jest tajemnicą, że każda kasjerka dotyka produkty i pieniądze.
Podsumowując nie jest prawdą, jak można było czytać na Facebooku, że pracownicy marketów nie chorują. Są zakażani, ale nikt tego wszem i wobec nie ogłasza.
Nazwy sklepu i miejscowości (wsi) nie podajemy z uwagi na zbyt małą społeczność.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News