Ostrowianin Łukasz Wesołowski zwraca się z prośbą o pomoc w sytuacji, która mogła spotkać każdego z nas. Nie jest już dzieckiem, więc początek zbiórki nie zaowocował tysiącami wpłat. Na szczęście w jego leczeniu potrzeba raptem 150 tysięcy złotych. Raptem, bo na leczenie niektórych schorzeń potrzeba milionów.
Co to znaczy mieć świat u swoich stóp, albo nabrać wiatru w żagle, czy chodzić z głową w chmurach? Co to znaczy beztroskie życie? Ja nie wiem, los nie dał mi szansy na to, bym mógł zasmakować słodyczy spełniania marzeń. Dostałem tylko ogromne pole bitwy, na którym jestem ja i moje choroby. I chociaż za mną już tak wiele, to przede mną wciąż wyrastają nowi przeciwnicy, z którymi muszę walczyć…
Odkąd pamiętam, zmagam się z wodogłowiem. Jeszcze kiedy byłem dzieckiem, zamontowano mi specjalną zastawkę, która umożliwiała w miarę normalne funkcjonowanie przez kolejne 20 lat. Niestety kilka lat temu okazało się, że zastawka się zepsuła, przez co czekały mnie kolejne operacje. Kilkukrotnie wymieniano ją na nowsze, niezawodne, jednak i one zawodziły… W wyniku wielokrotnych operacji doszło do uszkodzenia nerwu wzrokowego. Tracę wzrok! Od trzech lat jestem osobą niedowidzącą, a będzie tylko gorzej, jeśli nic z tym nie zrobię…
Ostatnio pojawił się promyk nadziei. Eksperymentalne leczenie z zastosowaniem komórek macierzystych. Moja szansa na sprawność, na samodzielność, na lepszą przyszłość. Jeśli nie wykorzystam tej szansy, to jakbym sam skazał się na kalectwo… Proszę, pomóż mi!
Link do zbiórki
https://www.siepomaga.pl/lukasz-wesolowski