Zarówno w niedzielę jak i dzisiaj doszło do dwóch zdarzeń drogowych, w których za kierownicą rozbitych aut siedzieli pijani kierowcy. Tym razem nikomu postronnemu nie wyrządzili krzywdy, ale patrząc na uszkodzenia pojazdów, mogło dojść do tragedii.
Pierwsze zdarzenie miało miejsce w niedzielny poranek. Kierowca skody w Sieroszewicach wypadł z drogi i rozbił całkiem nowy samochód. Po zdarzeniu tłumaczył się, że ktoś mu wyjechał. Mężczyzna był w stanie mocnego upojenia. Teoretycznie jeśli faktycznie inny pojazd wymusił pierwszeństwo, wówczas sprawcą kolizji będzie kierowca tamtego pojazdu. Odrębną winą jest prowadzenie skody pod wpływem alkoholu za co jest cały katalog dotkliwych kar.
Drugie zdarzenie miało miejsce w tej samej gminie. Na trasie Wielowieś – Grabów nad Prosną dachował peugeot. Po zdarzeniu leżał na dachu na środku drogi wojewódzkiej. Około 40-letni kierowca nie odniósł poważniejszych obrażeń. Będzie odpowiadać za jazdę pod wpływem alkoholu.
Z kar należy pamiętać o konieczności zapłaty od 5 do 60 tys. zł. Grzywnie uzależnionej od dochodów, co najmniej 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów oraz możliwą karę ograniczenia wolności. Kierowcy stracili też uszkadzając swoje samochody.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News