Krzysztof Rutkowski przyjechał pod Ostrów Wielkopolski z powodu zaangażowania w akcję „wiatrakom STOP”. Spór dotyczy zamiaru budowy elektrowni wiatrowych na terenie gm. Nowe Skalmierzyce.
Mieszkaniec, pan Tomasz, poinformował, że od 6 miesięcy walczą z farmą wiatrową, która ma powstać na terenie gm. Nowe Skalmierzyce. Sporna inwestycja dotyczy 8 miejscowości, z czego 5 wiosek będzie mieć zablokowaną możliwość rozwoju.
Rutkowski głośno zastanawiał się czy fakt ściągania używanych turbin z Niemiec nie służy inwestorowi do skredytowania inwestycji. Czy firma, która jest właścicielem farmy wiatrowej chce bardziej zarobić z kredytów niż na sprzedaży wyprodukowanego prądu. Zdradził, że te wątpliwości były przekazane prokuraturze.
Pan Jacek przypomniał, że pozwolenie na budowę zostało wydane przez starostę ostrowskiej w 2015 roku. Decyzja po 3 latach miała wygasnąć i przez ten czas inwestor nie rozpoczął realizacji zadania. Ten ciąg wydarzeń mógł spowodować konflikt prawny.
Rutkowski wyjawił, że na miejscu inwestycji byli przedstawiciele niemieckiego banku, który ma kredytować budowę farmy. Zdaeniem byłego detektywa może to być niezły deal dla przedsiębiorcy, który rozpisał inwestycję na 10 milionów euro, a realnie wyda 1 milion.
Na konferencji poinformowano, ze starosta ostrowski odmawiał mieszkańcom gm. Nowe Skalmierzyce zostania „stroną” w postępowaniu administracyjnym. Wojewoda był innego zdania i nadał odpowiedni status protestującym.
Radca prawny z ramienia mieszkańców zastanawiał się jaką teraz decyzję podejmie starosta i Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który ma mieć pełne prawo do wstrzymania pozwolenia na budowę farmy wiatrowej.
Nagle inny ze zgromadzonych przytoczył rozmowę z PINB, który przekazał, że kompetencje ma teraz jego wojewódzki odpowiednik. Mecenas stwierdził, że zdaniem wojewody to właśnie powiatowy inspektor jest kompetentny.
Na teren konferencji Krzysztof Rutkowski przyjechał nowym opancerzonym wozem, którego nazwał „potwór”.