Czy można wycenić czas? Ile może kosztować życie? Czy zdążymy? Czy będziemy w stanie pomóc najważniejszej osobie – własnemu dziecku, które przecież w nas, rodzicach pokłada największe nadzieje? To my mieliśmy zapewnić mu bezpieczeństwo, uchronić przed złem tego świata. Pytania, których nikt z nas nie chciałby nigdy zadać, dziś spędzają nam sen z powiek. Sprawiają, że każdy dzień zaczyna przypominać poprzedni: okupiony litrami wylanych łez, pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi…
Każdego dnia z niepokojem spoglądamy na naszego młodszego synka, słabnącego z dnia na dzień, marząc po prostu o tym, by ktoś dał nam więcej czasu, abyśmy byli w stanie ulżyć jego cierpieniom, abyśmy mogli ocalić go przed najgorszym… Gdybyśmy tylko mogli się z nim zamienić… Niestety choroba nie wybiera. Bez znaczenia jest wiek, status czy to jakim człowiekiem jesteś. W obliczu pojawiającej się szansy każdy rodzic poruszyłby niebo i ziemię. Dziś to my stoimy twarzą w twarz z perspektywą. Ktoś z góry dał nam nadzieję, szansę, która ma niewyobrażalnie wysoką cenę. Jako rodzice wiemy jednak, że nigdy się nie poddamy „…bo prawdziwy wojownik walczy do końca”.
Rok 2020. Przeziębienie, zapalenie zatok, covidowe teleporady, antybiotyk za antybiotykiem, wywalczona wizyta u laryngologa i diagnoza, która zrujnowała dotychczasowe życie Adriana oraz jego najbliższych. Nowotwór zwany Mięsakiem Granulocytarnym. Dziwnie i obco brzmiący twór okazuję się jednym z najzłośliwszych, jednym z najgroźniejszych, a Adi jest jednym z niewielu procent chorujących na świecie. Lekarze rozkładają ręce, ale mimo to z całych sił próbują. Dziś mija prawie półtora roku. Za Adim wiele miesięcy pobytu w szpitalu, wyniszczające terapie, setki połkniętych tabletek, bolesne nakłucia, ciągłe inwazyjne badania, biopsje i operacje. Wszystko to, czego dorosły nie potrafiłby znieść, a czym został obarczony 13-latek.
Po drodze okupionej wieloma cierpieniami wreszcie pojawia się promyk nadziei – przeszczep. Po nim ma być lepiej, szpik ma zacząć walczyć z podstępną chorobą, która wdarła się w życie beztroskiego nastolatka. Z nadzieją wyczekujemy najpierw dnia przeszczepu, później poprawy wyników, a dalej badań kontrolnych. Te ostatnie szybko sprowadzają nas na ziemię. Jak grom z jasnego nieba spadają na nas coraz gorsze, tragiczne informacje. Wznowa- ostatnie słowo, które chcemy usłyszeć. Jest jak cios prosto w twarz, jak spadający głaz, który odbiera ci powietrze i rozbija serce na milion kawałków. Jak możesz pomóc własnemu dziecku, gdy wybitni profesorowie rozkładają ręce, gdy kończą się perspektywy leczenia w naszym kraju?
Dziś wiemy, że nasz synek ma nowe guzy, przerzuty w ręce, udach, nowotwór zaatakował szpik. Wszystko to dzieje się w zastraszającym tempie, na przestrzeni kilku dni. Kolejna chemioterapia jest zbyt wyniszczająca, a Adi mimo swej heroicznej postawy z dnia na dzień traci siły, poruszanie się sprawia mu ogromny ból. Nie możemy patrzeć bezczynnie, jak nasz syn gaśnie na naszych oczach i zrobimy wszystko, by dostał szansę.
Nadzieją jest protonoterapia oraz leczenie za granicą. Koszta są kolosalne, wręcz niewyobrażalne dla przeciętnego człowieka, liczone w setkach tysięcy euro. Nawet gdybyśmy sprzedali cały swój dobytek, nie bylibyśmy w stanie uzbierać takiej kwoty, ale czy życie dziecka ma jakąś cenę? Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, by zyskać czas, by Adrian w ogóle mógł wyruszyć na leczenie, w drogę po życie. Choć ciężko jest prosić o pomoc drugą osobę, wiemy, że sami nie damy rady, dlatego błagamy o wsparcie… Pomóżcie nam uratować naszego syna…
Rodzice
https://www.siepomaga.pl/adrian-szymkowiak
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News