Wieczorem 1 listopada doszło do poważnego incydentu w Odolanowie. Mężczyzna spadł z wysokości 6 metrów. Jego stan jest bardzo poważny i walczy o życie.
Najpierw o godzinie 17 załoga śmigłowca LPR została zadysponowana do pacjentki w Kobylinie, u której doszło najprawdopodobniej do wylewu. Kobieta podłączona pod respirator została przetransportowana do szpitala w Poznaniu.
Pół godziny później poproszono o pomoc w transporcie kolejnego pacjenta. Tym razem w Odolanowie spadł z wysokości 6 metrów mężczyzna. Ponieważ jego stan zagraża życiu, karetka z ratownikami poprosiła o pomoc załogi śmigłowca LPR.
Ponieważ ten z bazy pod Ostrowem był zajęty, zadysponowano LPR z Wrocławia. Tu wyszedł absurd. Ponieważ w Odolanowie nie ma wyznaczonego miejsca do nocnego lądowania śmigłowców, poszkodowanego musiano przewieźć karetką na boisko szkolne w Świecy. Tam też wylądował po kilkudziesięciu minutach LPR.Teren zabezpieczali 6 strażacy z Ostrowa i Odolanowa.
Około 40-letni mężczyzna doznał złamania podstawy czaszki (wyciek płynu z uszu), a także szereg innych urazów. Całość bezpośrednio zagraża jego życiu. Pacjent został przetransportowany LPR do szpitala we Wrocławiu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to ten sam mężczyzna, który w grudniu zeszłego roku wjechał BMW do stawu w Odolanowie. Wówczas miał około 3 promili.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News