Ludowe świętowanie ma w Wielkopolsce długą i piękną tradycję, gdyż jest obchodzone od 1904 roku. To okazja do integracji i dobrej zabawy, a także do wspólnego biesiadowania.
Nie inaczej było w niedzielę we Wtorku wszystko kręciło się wokół kaczki, co tłumaczył szef Wielkopolskiej Izby Rolniczej, Piotr Walkowski
– Kaczka kulinarnie łączy się z zawodami zrywania kaczora, które mają ponad 200 lat. Takie zawody opisywał w roku 1817 znawca ludowych tradycji Oskar Kolberg. My od kilkudziesięciu lat wróciliśmy do tego, choć już niewiele koni pozostało na wsi. Ta kaczka była zrywana, jako wyjuszona i potem były z niej czynione potrawy.
We Wtórku nie mogło więc w niedzielę zabraknąć tradycyjnego zrywania kaczora, podczas którego jeźdźcy w trakcie jazdy muszą wspiąć się na strzemionach, próbując zerwać kaczora zawieszonego kilka metrów nad ziemią. Uczestniczące w konkursie dzieci zrywały pluszowa maskotkę kaczora. Na zwycięzców czekały efektowne puchary.
Tradycja zrywania kaczora narodziła się w Wielkopolsce w okolicach powiatu ostrowskiego, ostrzeszowskiego i milickiego. Według zapisów etnografa Oskara Kolberga, turnieje odbywały się już od XVIII wieku, w czasie zapustów i organizowane były przez cech rzeźników. W zabawie brali udział rzeźnicy lub jeźdźcy ucharakteryzowani na rzeźników. Na potrzeby zawodów budowano bramę, na którą składały się dwa słupy połączone liną. Na linie zawieszano gęś, której rzeźnicy, pędząc konno, starali się urwać łeb. Widzowie smagali konie, dodatkowo utrudniając zawody. Zwycięzca zatykał łeb gęsi na szablę i odbywał honorowy przejazd wśród zgromadzonych, zachęcając do wspólnej karnawałowej zabawy i uczty.
Współczesne turnieje zrywania już nie nawiązują do zapustowej tradycji. Kaczor zawieszony jest na wysokości ok. pięć metrów nad ziemią i żeby go dosięgnąć jeździec musi stać w strzemionach lub bezpośrednio na siodle. Dodatkową trudnością jest fakt, że wszystko odbywa się w ruchu. Linka z kaczorem jest systematycznie obniżana w miarę kolejnych przejazdów jeźdźców.
Po emocjach jeździeckich we Wtórku była biesiada z potrawami z kaczki, a na koniec miejscowy ksiądz uroczyście poświęcił tzw. „kacze bajoro” – czyli nowe miejsce do rekreacji mieszkańców Wtórku. Co ciekawe, uczynił to nie z brzegu, tylko w łódce, którą – ku uciesze licznych widzów – wypłynął z sołtysem Wtórku Ryszardem Ryfą na środek akwenu.
Wielkopolskie Święto Ludowe było również okazją do uroczystego wręczenia medali i podziękowań dla wyróżniających się działaczy ludowych.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News