Trzeba przyznać, że w Ostrowie Wielkopolskim sadzi się sporo drzew i stawia się na kilkuletnie sadzonki. Problem polega na tym, że takie okazy choć wyglądają pięknie przy sadzeniu, są pozbawione znacznej części swoich korzeni. Skutek jest taki, że roślina obumiera i straszy mieszkańców. Tematowi przyjrzał się radny Piotr Lepka z PiS.
Niemal od początku tej kadencji samorządu w opozycyjnym dwugłosie prosimy, apelujemy o systemowe podejście do zieleni miejskiej. Tu i ówdzie widać jaskółki zmian ale nie tylko jedna ale nawet kilka jaskółek wiosny nie uczyni. Metamorfoza jednego czy dwóch miejsc za duże pieniądze to za mało. Chciałoby się zwykłej dbałości o to co istniejące i o to co niedawno wysadzone i zakupione z pieniędzy publicznych.
Te przykre obrazki to m.in. umarłe/zamierające w tym sezonie graby kolumnowe przy ul. Piłsudskiego na wysokości stadionu i jarzębiny na ul. Kasprowicza, okrzepłe w pośmiertnym stanie sadzonki na ul. Kujawskiej oraz bardzo nieudolne i na odwal się pozostałości nasadzeń (jarzębiny, klony) przy Przedszkolu Calineczka w wiadomej, niefortunnej lokalizacji.
Ile jest takich antyświadectw Zielonego Ostrowa w Przyjaznym Mieście? Z całą pewnością zdecydowanie za dużo.
Faktycznie takich przypadków jest znacznie więcej, m.in. przy centrum przesiadkowym. Zastanawia czy jakikolwiek urzędnik dokonuje kontroli stanu drzew i co w tej sytuacji jest robione?
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News