Przez całe wakacje było niewiele komarów. Na ich masowy wylęg wpłynęła ulewa z 23 sierpnia i powstałe wówczas rozlewiska. Komarzyce od kilku dni są niemal wszędzie i uprzykrzają czas spędzany poza domem. Jak sobie radzić?
Włodarze niektórych miast decydują się na masowe odkomarzanie. Pomijając koszt finansowy, warto wziąć pod uwagę, że masowe opryski mogą zaszkodzić nie tylko komarom. To wpłynie negatywnie na szereg innych owadów na terenie miasta.
Ich zwiększona liczba spowodowana jest rozwojem larw w stojącej wodzie. Tej było po ulewie całkiem sporo. Właśnie teraz komary zaczęły się wylęgać i nastąpiła kumulacja.
Chcąc się spryskać warto zwrócić uwagę na składniki. Słynny DEET został masowo stosowany podczas II Wojny Światowej przez amerykańskich żołnierzy. Z czasem środek rozpowszechniono wśród ludności cywilnej. Po latach okazało się, że DEET choć skuteczne w zwalczaniu komarów, negatywnie wpływa na zdrowie ludzi.
„Narażenie na wysokie dawki DEET może prowadzić do licznych skutków ubocznych (DEET jest toksyczne dla układu nerwowego), które różnią się w zależności od wieku (!). Większość objawów neurologicznych, takich jak napady padaczkowe, obserwuje się u dzieci w wieku poniżej 2 lat, podczas gdy u dorosłych obserwuje się zwykle niewielkie podrażnienia skóry. (….) Jest jednak bezwzględnie zakazany w przypadku noworodków (do 2. miesiąca życia) oraz u kobiet będących w ciąży. Nie zaleca się go również u dzieci poniżej 12 roku życia.”
Zalecane są te produkowane na bazie olejków eterycznych.
Jeśli miejsce po ukąszeniu zacznie nas swędzieć, warto zrobić okład z cebuli.
Napita krwią samica może złożyć nawet 300 jaj, z których wyklują się kolejni krwiopijcy. Samce komarów nie interesują się krwią.
Komary nie lubią zimna, więc wkrótce w sposób naturalny przestaną nam dokuczać.
Są jednak miejsca gdzie występuje niewyobrażalna liczba komarów