Mieszkaniec Jarocina wpadł w kłopoty po umieszczeniu na koszulce i tylnej szybie samochodu wulgarnego napisu „je..ć PiS”. Sprawa najpierw trafiła na policję, a w dalszym etapie została skierowana do sądu.
Janusz Ziętkiewicz, 65-letni elektryk z Jarocina przekonuje, że umieszczanie takiego hasła jest jego wolnością słowa. – To moje prawo do wyrażanie niezadowolenia z tego co robi obecny rząd. Nie boję się – mówi mężczyzna. Jarocińska policja ocenia to zachowanie jako nieobyczajne, za które należało ukarać. Ponieważ pan Janusz upiera się przy swoim stanowisku, otrzymał sądowy wyrok nakazowy (bez udziału stron) który nakazał mu zapłatę 130 złotych. Ponieważ w ciągu 7 dni złożył sprzeciw, sprawa trafi na normalną wokandę.
Pan Janusz rzucił się w oczy kiedy 27 czerwca uczestniczył jako mieszkaniec w odsłonięciu pomnika polityka PiS Jana Szyszko. Jarocinianin przekonuje, że w koszulce pojawia się na różnych eventach od kilku lat, ale dopiero teraz został wylegitymowany i skierowano wniosek do sądu o ukaranie.
Na komendzie policji nie przyznał się do łamania prawa poprzez chodzenie w koszulce z wulgarnym napisem. Podczas składania wyjaśnień zauważono napis na tylnej szybie auta. Zaproponowano mu dwa mandaty po 50 złotych każdy, ale pan Janusz ich nie przyjął.
Wyrok nakazowy nakładał jedną grzywnę w wysokości 50 złotych i 80 złotych tytułem kosztów sądowych.
– Mam również demokratyczne prawo do wyrażania swojego niezadowolenia z poczynań obecnego rządu – mówi J. Ziętkiewicz. Dodał, że teraz czuje się gorzej niż za komuny. To atak na wolność słowa.
Adwokat reprezentujący pro bono pana Janusza przekonuje, że wolność wyrażania poglądów politycznych, nawet w sposób szokujący, czy obraźliwy, nie może stać niżej w hierarchii wartości niż ochrona obyczajności publicznej. – mówi mecenas Kornalewicz z Zielonej Góry.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News