Dziś przed kaliskim sądem ruszył proces dwóch oskarżonych o odebranie życia bezdomnemu w miejscowości Zacharzew. Młodzi mężczyźni myśleli, że wymierzają sprawiedliwość pedofilowi.
Ofiarą był 60-letni bezdomny, o którym brat miał bardzo zdanie – nikomu krzywdy nie zrobił – ocenił.
Do zdarzenia doszło w połowie października ubiegłego roku na terenie jednego z pustostanów w podostrowskim Zacharzewie.
Oskarżeni to Alan O. oraz Alan D., którym prokurator postawił zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, za co grozi od 8 lat nawet do dożywocia.
Oskarżeni w ocenie prokuratury działali wspólnie i w porozumieniu. Zadali mężczyźnie nieokreśloną ilość ciosów rękami, nieokreśloną ilość kopnięć, uderzeń drewnianym kołkiem i rozbili na głowie dwie butelki szklane po piwie. W ten sposób spowodowali rozległe obrażenia ciała, doprowadzając do masywnego obrzęku mózgu, odmy lewego płuca, co skutkowało śmiercią.
Okładanie ofiary miało trwać od 40 minut do ponad 2 godzin. Oprawcy przyznali się do pobicia, a nie do zabójstwa.
Feralnego dnia wypili po dwie butelki piwa, a następnie chodzili po pustostanach, gdzie robili zdjęcia i nagrywali filmiki. W nocy postanowili udać się do jednego z pustostanów, gdzie miał przebywać wcześniej spotkany bezdomny. Jeden z nich stwierdził, że trzeba go odnaleźć i dać mu nauczkę bo „jest pedofilem i onanizuje się przed dziewczynami” – powiedział Alan O.
Do pustostanu weszli kopiąc w drzwi, który upadły na pokrzywdzonego. Alan O. zażądał papierosów od bezdomnego. Po odmowie został uderzony w twarz. Wtedy wyciągnął z kieszeni papierosy i prosił, żeby nie zrobili mu nic złego. Alan O. nie spełnił prośby i zaczął bić 60-latka.
Alan D. rozpoczął od przeprosin rodziny zmarłego. Tłumaczył się, że nie zadawał tak mocnych ciosów jak kolega.
„Odwracałem twarz, żeby nie patrzeć. Zawołałem też, żeby przestał bić ale on spojrzał mi głęboko w oczy i też kazał bić. Słuchałem jego poleceń, ponieważ zacząłem się go bać, bałem się o swoje życie, o swoje bezpieczeństwo. Jestem hipochondrykiem i osobą płochliwą. O tym, co się stało nie chciałem powiedzieć w domu, ponieważ bałem się odtrącenia” – zeznał Alan D.
O śmierci pokrzywdzonego dowiedzieli się dwa dni później z mediów. Brat zmarłego zapewniał, że był dobry człowiekiem, tylko uzależnił się od alkoholu.