Kapliczki na obszarach pozamiejskich są ważnymi miejscami kultu religijnego. Dlatego nie dziwi, że mieszkańcy wierzący i praktykujący są w stanie walczyć o taki obiekt sakralny.
Wszystko zaczęło się od nabycia gruntu przez właścicielkę sklepu w Jankowych k. Kępna. Na działce znajduje się wspomniana betonowa kapliczka. Przedsiębiorczyni chciałaby, żeby ktoś przeniósł budowlę w inne miejsce, a nawet jest w stanie odsprzedać kawałek gruntu, na którym stoi sporna konstrukcja.
W sprawę zaangażował się kapłan Tomasz Szymczak z parafii w Donaborowie. Dotarła do niego informacja, że kapliczka ma zostać zburzona. – Chcemy, że została na miejscu, bo jest dla mieszkańców, parafian bardzo ważna.
Parafianie zawdzięczają opiekę Bożą. Ufamy, że ta kapliczka i święty Jan Nepomucen wyprasza Boże Błogosławieństwo, chroni przed wszelkimi nawałnicami, których ostatnio było dużo, a nas tu szczęśliwie było dużo. Kapliczka jest ważna, bo jest jedyna w Jankowych. Ludzie o nią dbają. Raz w roku jest tu msza święta w intencji wszystkich mieszkańców. I ta modlitwa jest dla nich bardzo ważna. Mieszkańcy i ja protestujemy. – powiedział kapłan.
– Jeśli chodzi przeniesienie. To jest inwestycja budowlana. Po drugie pytanie gdzie miałoby to zostać przeniesione. Czy nie powinna zostać zbudowana nowa kapliczka. Nie wiemy jak potoczą się dalsze losy. My chcemy, żeby w ramach ugody, żeby ta kapliczka pozostała tutaj gdzie jest. Chcemy je wykupić by nadal służyły zarówno kapliczka jak i św. Jan Nepomucen. To nie jest tylko moja wola, ale wszystkich parafian, mieszkańców. – mówi proboszcz Tomasz Szymczak.
Mieszkańcy twierdzą, że właścicielka terenu nie chce z nimi rozmawiać.
Jak wystosowaliśmy pismo, że chcemy przenieść kapliczkę, ponieważ tego terenu nie można podzielić. Dlatego nie możemy ani sprzedać terenu pod kapliczką ani nic innego. Chodzi o to, żeby została przeniesiona dla mieszkańców. Nie chcę za to żadnych pieniędzy. Pomogłabym w realizacji przeniesienia, a wszystko po to, żebym mogła korzystać z terenu, który jest nam potrzebny. Chcemy, żeby na tym terenie parkowały samochody. Wcześniej klienci parkowali pod salą, ale postawiono 2-metrowy betonowy płot. To jest mój teren i chcę mieć pusty plac pod parking. – mówi właścicielka terenu.
Jakieś dwa lata temu była propozycja, żeby sprzedać ten teren parafii. Ale cena wówczas była zaporowa. Proponujemy niższą – mówi kapłan. My proponujemy jako parafia 10 tysięcy złotych za grunt, na którym stoi kapliczka. – dodał ksiądz Szymczak.
Kwota nie jest adekwatna do cen gruntów. Zajmuje ona 1/4 naszej działki. Ta kapliczka nie była nigdy taka duża. Rozbudowano ją gdy nie pilnowano takich spraw formalnych – mówi właścicielka.
Nie ma możliwości, żeby ją rozebrać – mówi jedna z mieszkanek. – Ona stała tu już przed 1939 rokiem. Dopiero Niemcy ją zburzyli. Po wojnie nie wolno było odbudowywać takich rzeczy. 30 lat temu udało się ją odbudować. Od około dwóch lat teren trafił w prywatne ręce i próbuje ją zlikwidować. – dodał inny mieszkaniec.
Liczymy na dobrą wolę właścicieli tego gruntu – zapewniał kapłan.
Dostaję groźby słowne, a także wieszane są szyldy – mówi przedsiębiorczyni. Mówią, że będą nasyłane z różnych stron kontrole i będę musiała zamknąć sklep. Co najgorsze to nikt do mnie nie przyszedł i nie zaczął ze mną osobiście rozmawiać – mówi właścicielka ziemi.
Do 31 lipca chcielibyśmy dojść do porozumienia – dodała właścicielka. Niestety gmina Baranów nie wyraziła zgody na podział terenu. Ja chcę odsprzedać działkę i żeby był formalnie oddzielony od mojego terenu. – powiedziała na koniec właścicielka.
Materiał filmowy radiosud.pl: