W środę doszło do sytuacji, w której okazało się, że niektórzy wydają się być niereformowalni. Kierowca BMW wyszedł z sądu, gdzie odpowiadał za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów, po czym znowu wsiadł do auta i wyruszył w drogę.
29-letni mieszkaniec powiatu krotoszyńskiego był już znany milickim policjantom z wcześniejszych wybryków.
Mężczyzna stawił się w sądzie, by odpowiedzieć za wcześniejsze złamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Po wyjściu z budynku sądu, od razu wsiadł za kierownicę swojego BMW i… ponownie wpadł w ręce policji!
Jak się okazuje, funkcjonariusze milickiej drogówki mieli wczoraj wyjątkowego farta. Podczas patrolowania dróg, ich uwagę przykuł kierowca BMW, którego dobrze znali z wcześniejszych interwencji. Przypomnieli sobie, że mężczyzna miał sądowy zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
Ich przypuszczenia szybko się potwierdziły. 29-latek, który ledwie wyszedł z sądu, gdzie tłumaczył się ze złamania wcześniejszego zakazu, ponownie zasiadł za kierownicą.
To nie pierwszy raz, kiedy ten mężczyzna lekceważy prawo. Jego bezczelność i lekkomyślność nie mają granic. Teraz jednak musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami.
Oprócz tego, że odpowie za złamanie wcześniejszego zakazu, to sąd wymierzy mu dodatkową karę za niestosowanie się do wydanego postanowienia o zakazie kierowania pojazdami mechanicznymi.
Powstaje pytanie czy w takich sytuacjach kara nie powinna być wymierzana w ramach sądów 24-godzinnych z nieuniknionym trafieniem za kratki np. na miesiąc.