Zapewne chcieli dobrze, a wyszło jak… zawsze? Tak można ocenić inwestycję, która powstała na ostrowskim dworcu PKP w Ostrowie Wielkopolskim. Mowa o rampie, która bardziej przypomina skocznię narciarską niż element likwidujący bariery architektoniczne.
Ostrowski dworzec już jakiś czas temu przeszedł gruntowną modernizację. Podczas jej realizacji nie zamontowany wind, co pewnie wiązało się ze zbyt dużym kosztem. Pozostawiono przejazd na wysokości peronów. Ten znajduje się pod koniec peronów, patrząc w stronę wiaduktu odolanowskiego. Żeby móc legalnie z niego skorzystać, należy powiadomić obsługę. Najpierw trzeba się dodzwonić pod warszawski numer, podać z wyprzedzeniem którym pociągiem będziemy jechać i liczyć na to, że ktoś w danym terminie przyjdzie. Udowodniono, że to rozwiązanie nie działa tak jak powinno, bo pracownik dworca nie pojawiał się w określonym czasie.
Mieszkańcy krytykowali, że pozostawienie gołych schodów pogłębiło niedostępność peronów dla osób z ciężkimi walizkami czy osób niepełnosprawnych.
Co właściwie powstało na schodach prowadzących na perony? Według producenta jest to rampa przeznaczona dla wózków inwalidzkich. Spełnia nawet kryteria związane z szerokością, ale…
Rozstaw kół wózka inwalidzkiego faktycznie zmieści się na podjeździe. Nikt jednak nie pomyślał o normie związanej z maksymalnym kątem nachylenia. Według przepisów w takim miejscu nie może przekraczać 8 stopni. Tymczasem podjazd ma ich aż 30 i odpowiada kątowi nachylenia skoczni narciarskich, a konkretnie rozbiegu.
Biada temu kto będzie chciał skorzystać z tej konstrukcji. Grożenie mu, że może skończyć na wózku inwalidzkim może być nietrafione. To jak grozić ślepcowi, że straci wzrok.
Faktem jest, że przed modernizacją peronów i przejścia znajdowały się tu betonowe zjazdy, które były jeszcze bardziej niebezpieczne. Od tamtego czasu powstały jednak przepisy wskazujące jak pomagać osobom z niepełnosprawnościami. Do Ostrowa Wielkopolskiego jak widać mozna zaprosić adeptów skoków narciarskich, którzy pod zadaszeniem mogą śmiało trenować swój talent. Wystarczy na końcu zamontować specjalne elementy minimalizujące siłę uderzenia o ścianę.
Co ważne za inwestycję nie odpowiadają radni czy prezydent, a spółka odpowiedzialna za dworzec PKP.