Polskie Linie Kolejowe, którym odpowiada zejście na perony na ostrowskim dworcu postanowiła zareagować. Wszystko przez realizację kontrowersyjnej inwestycji, którą niektórzy nazywali skocznią narciarską.
Wszystko rozpoczęło się od modernizacji przejścia na perony. Już wtedy wielu podróżnych ubolewało, że nie powstała żadna infrastruktura np. windy, która ułatwiłaby dotarcie na pociąg z ciężkimi torbami lub osobom z niepełnosprawnościami.
PLK postanowiło po kosztach stworzyć coś, co na pierwszy rzut oka może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Często mieszkańcy sugerowali, żeby autor pomysłu sam usiadł np. na wózku inwalidzkim i skorzystał z „udogodnienia”. Mowa o dwóch najazdach, które jednak nie mają służyć osobom niepełnosprawnym, a wszystkim tym, którzy mają ciężką walizkę lub wózek dziecięcy.
Rzecznik PLK uważa, że inwestycja umożliwia wygodne prowadzenie walizek czy jednośladów, bez konieczności ich podnoszenia. PLK podkreśla, że powstała infrastruktura nie służy osobom niepełnosprawnym czy do transportu wózków dziecięcych.
Ta grupa powinna skorzystać z przejazdu znajdującego się na końcu peronów (od strony wiaduktu odolanowskiego), ale… muszą pół godziny wcześniej zadzwonić pod odpowiedni numer telefonu lub mailowo.
Według zapewnień rzecznika PLK, pracownicy tej spółki są gotowi nieść pomoc w pokonaniu torów. Po publikacjach medialnych postanowiono opublikować grafiki informujące o przeznaczeniu powstałych udogodnień.
Inwestycja kosztowała 18 tysięcy złotych. Dotyczy to także najazdów prowadzących na perony 2 i 3.