Zbyt młoda na zdrowie? Historia Marleny, która walczy o życie i spokój ducha
Marlena miała zaledwie 20 lat, gdy w jej życiu pojawiły się pierwsze oznaki problemów zdrowotnych, które mogły odmienić jej przyszłość. W grudniu 2022 roku, w czasie ciąży, wykryto u niej guzek w piersi. Lekarze początkowo bagatelizowali zmianę, przypisując ją hormonozależnym procesom związanym ze stanem błogosławionym. Jednak czas pokazał, że problem był poważniejszy, niż się wydawało. Guz rósł, a obciążająca historia rodzinnych nowotworów piersi wzbudzała coraz większy niepokój.
Pomimo tych sygnałów ostrzegawczych, Marlena, młoda mieszkanka Jarocina, nie może liczyć na pomoc publicznej służby zdrowia. Choć jej lekarze zalecili profilaktyczną mastektomię, która mogłaby uchronić ją przed groźbą nowotworu złośliwego, spotkała się z odrzuceniem i brakiem empatii. — Usłyszałam, że jestem za młoda, a operacja to mój wymysł — mówi z żalem.
Kiedy zdrowie zostaje postawione pod znakiem zapytania
Historia Marleny to nie tylko opowieść o walce z systemem, ale przede wszystkim o próbie ochrony swojego życia. Jako nastolatka przeszła już bolesną batalię z chłoniakiem. Dziś, mając 23 lata i będąc matką, chce zrobić wszystko, by zapewnić sobie zdrową przyszłość. Jednak nawet rekomendacje dwóch onkolożek, które zaleciły profilaktyczną mastektomię obustronną z rekonstrukcją piersi, nie wystarczyły, by przekonać chirurga onkologa.
Podczas wizyty, która miała być krokiem ku bezpieczeństwu, Marlena z Jarocina usłyszała słowa, które podcięły jej skrzydła. — Chirurg stwierdził, że jestem młoda, a operacja to tylko moja zachcianka. Powiedział, że chcę zrobić sobie piersi, bo swoje mam małe — wspomina z bólem w rozmowie z Głosem Wielkopolskim. Co najgorsze, lekarz nawet nie zbadał jej piersi, twierdząc, że nie widzi guza.
System, który zawodzi
NFZ refunduje profilaktyczną mastektomię w przypadku kobiet z najwyższym ryzykiem zachorowania na raka piersi, takich jak nosicielki mutacji BRCA1 lub BRCA2, oraz osoby z obciążającym wywiadem rodzinnym. Marlena, mimo że nie wykryto u niej mutacji BRCA, kwalifikowałaby się do operacji, gdyby na nowotwór chorowała jej mama. Jednak to, że wszystkie inne kobiety w jej rodzinie zmagały się z rakiem piersi, zdaje się nie wystarczać.
— Przez myśl, że mogłabym dostać nowotwór, zaczęły się u mnie pojawiać stany lękowe i ataki paniki — przyznaje Marlena. Strach, że historia się powtórzy, nie pozwala jej normalnie żyć. Niestety, publiczna służba zdrowia zaleca jedynie „czekanie i regularne badanie piersi”. Tymczasem czas działa na niekorzyść — koszt prywatnej operacji wynosi około 40 tysięcy złotych, co znacznie przewyższa możliwości finansowe młodej kobiety i jej rodziny.
Zbiórka nadzieją na zdrowie
Dla Marleny jedynym rozwiązaniem pozostała operacja w prywatnej klinice. Aby zebrać potrzebne środki, założyła internetową zbiórkę. To krok, który wymagał odwagi i nadziei na pomoc od ludzi, którzy uwierzą w jej historię i zechcą wesprzeć walkę o życie bez strachu.
Historia Marleny to bolesne przypomnienie o tym, jak wiele kobiet musi samotnie walczyć o swoje zdrowie. To również pytanie do systemu: jak młoda kobieta z bagażem tak trudnych doświadczeń może być ignorowana? Czy profilaktyka naprawdę musi być luksusem, na który stać tylko nielicznych? Marlena walczy nie tylko o swoje życie, ale i o prawo do traktowania jej historii z należytą powagą.
Można wesprzeć finansowo Marlenę tutaj
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News