Horror, jaki rozegrał się w nocy z 15 na 16 lutego w jednej z miejscowości w gminie Doruchów, wstrząsnął lokalną społecznością. 48-letni mężczyzna, ignorując prokuratorski zakaz zbliżania się do swojej byłej partnerki, dokonał brutalnego ataku, zostawiając po sobie zniszczenie, strach i ból.
Zakaz, który nie powstrzymał oprawcy
Była niemal godzina 23:00, gdy kobieta usłyszała dźwięki dobiegające z zewnątrz jej domu. To był on. Człowiek, przed którym próbowała się chronić, ten, który miał nie mieć prawa się do niej zbliżać. Mimo sądowego zakazu stanął na jej posesji, a chwilę później w agresywnym amoku wybił szybę w drzwiach tarasowych, brutalnie torując sobie drogę do środka.
Przerażona 45-latka błagała go, by odszedł. Lecz zamiast odejścia, spotkała się z kolejną falą agresji. Oprawca rzucił się na nią, używając siły fizycznej. Upadek był bolesny, a obrażenia, jakie odniosła kobieta, będą jej przypominać o tamtej koszmarnej nocy jeszcze długo.
Przemoc i szantaż
Na tym jednak koszmar się nie skończył. 48-latek zmusił kobietę do wejścia do mieszkania. Pod groźbami dalszej przemocy i uszkodzenia ciała kazał jej napisać wiadomość, w której miała wycofać wcześniej złożone przez siebie zeznania. Strach, desperacja i ból sprawiły, że kobieta musiała podporządkować się jego żądaniom.
Gdy oprawca wreszcie opuścił dom, kobieta znalazła w sobie siłę, by zgłosić sprawę na policję. Jednak nawet w murach ostrzeszowskiej jednostki los nie był dla niej łaskawy – tam straciła przytomność, prawdopodobnie w wyniku doznanych obrażeń i potwornego stresu.
Natychmiastowe działanie policji
Zrozpaczonej i poszkodowanej kobiecie na szczęście szybko udzielono pomocy, a organy ścigania natychmiast przystąpiły do działania. Już następnego dnia, 16 lutego o godzinie 11:30, agresor został zatrzymany przez funkcjonariuszy.
Dzisiaj 48-latek stanął przed Sądem Rejonowym w Ostrzeszowie. Decyzja była jednoznaczna – wobec niego zastosowano trzymiesięczny areszt tymczasowy. Czy to wystarczy, by ofiara poczuła się bezpieczna? Czy wymiar sprawiedliwości sprawi, że mężczyzna nie będzie miał szansy na kolejną eskalację przemocy?
Gdzie szukać pomocy?
Historia ta jest kolejnym dowodem na to, że przemoc domowa to problem, który nie znika sam z siebie. Ofiary nie powinny być pozostawione same sobie. Każdy, kto doświadcza podobnych sytuacji, może skontaktować się z ogólnopolskimi liniami wsparcia, takimi jak Niebieska Linia (tel. 800 120 002) czy lokalnymi ośrodkami pomocy. Nie można milczeć, gdy zagrożone jest ludzkie życie i zdrowie.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News