W poniedziałkowy wieczór, po godzinie 19:00, na trasie pomiędzy Ostrowem Wielkopolskim a Kaliszem doszło do sytuacji, która zbulwersowała nie tylko służby ratunkowe. Wszystko przez absurdalną wpadkę systemu eCall – technologii, która miała ratować życie, a tym razem… niepotrzebnie postawiła służby na nogi, w tym załogę śmigłowca LPR!
System eCall, montowany fabrycznie w nowszych pojazdach i mający automatycznie wzywać pomoc w razie wypadku, „uznał”, że doszło do dramatycznego zdarzenia. Sygnał został zlokalizowany w okolicach salonu firmy Garcarek w Ociążu. W sytuacji braku dostępnej karetki, wysłano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W powietrze poderwano maszynę, która mogła być w tym czasie komuś naprawdę potrzebna.
Na miejscu jednak… NIC. ŻADNEGO wypadku. ŻADNEGO zagrożenia. Tylko mechanik, który pół godziny wcześniej informował dyspozytora numeru alarmowego 112, że naprawia auto powypadkowe i prosił, by nie wysyłać służb. Komunikat został najwidoczniej zignorowany albo – co jeszcze bardziej zdumiewające – zapomniany. Gdy pojawił się drugi sygnał z systemu eCall, nikt nie połączył faktów.
Efekt? Marnotrawstwo publicznych pieniędzy, zaangażowanie ratowników i śmigłowca, który mógł zostać wykorzystany do ratowania realnego życia. LPR zawrócono dopiero, gdy strażacy zorientowali się w sytuacji – niemal w ostatnim momencie przed lądowaniem.
To nie pierwszy raz, kiedy eCall zamiast ratować, wprowadza chaos. Mechanicy doskonale wiedzą, że podczas podłączania zasilania w pojeździe po wypadku, system potrafi samoczynnie się aktywować – i bezrefleksyjnie ściąga wszystkie możliwe służby, jakby działo się coś dramatycznego.
Ile jeszcze takich „alarmów” potrzebujemy, zanim ktoś zacznie myśleć?
Trzeba głośno powiedzieć: system eCall wymaga natychmiastowej korekty. Możliwość jego automatycznej dezaktywacji po skutecznym zgłoszeniu powinna być oczywistością. Dlaczego po dwóch dobach od wypadku auto nadal może samowolnie wzywać pomoc? Dlaczego numer alarmowy nie ma procedury blokowania sygnału z konkretnego pojazdu po otrzymaniu wyjaśnienia od właściciela lub serwisu?
W dobie rosnącej cyfryzacji i automatyzacji nie możemy pozwalać na to, by technologia ośmieszała i paraliżowała służby ratunkowe. Każdy niepotrzebny start śmigłowca to nie tylko koszty – to ryzyko, że w tym czasie ktoś naprawdę potrzebujący pomocy jej nie otrzyma.
Czas skończyć z cyfrową samowolką. Czas zaprojektować systemy tak, by były naszym wsparciem – a nie zagrożeniem.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News