Eskortowali dwuletnie dziecko. Ojciec pędził najpierw do domu

Dziś o godzinie 16:05 w Przedborowie wydarzyło się coś, co na zawsze pozostanie w pamięci uczestników tej dramatycznej sytuacji. Policjanci drogówki, wykonując rutynową kontrolę prędkości, zatrzymali kierowcę, który w terenie zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość aż o 48 km/h. Zamiast standardowego postępowania, funkcjonariusze stanęli twarzą w twarz z dramatem, który rozgrywał się na ich oczach.

Za kierownicą samochodu siedział roztrzęsiony mężczyzna. Gdy tylko zatrzymał pojazd, z jego ust padły słowa, które zmieniły bieg tego popołudnia: „Mój dwuletni syn spadł z kanapy. Stracił przytomność. Muszę jak najszybciej wrócić do domu!”

Bez chwili wahania policjanci odstąpili od procedury karania. Wiedzieli, że w tej chwili liczy się tylko jedno – życie i zdrowie dziecka. Na sygnałach, z maksymalnym zaangażowaniem, rozpoczęli eskortę pojazdu do miejsca zamieszkania mężczyzny. Tam czekali już przerażeni rodzice z bezwładnym ciałkiem swojego małego synka.

Pod eskortą policyjnych motocyklistów ruszyli natychmiast w stronę szpitala w Ostrzeszowie. Tam lekarze zadecydowali o natychmiastowym przewiezieniu dziecka na oddział chirurgii dziecięcej w Ostrowie Wielkopolskim – miejscu, gdzie specjaliści mogli podjąć walkę o jego zdrowie.

To była walka z czasem. Każda sekunda miała znaczenie.

Choć wszystko wydarzyło się w zaledwie kilkadziesiąt minut, emocje, które towarzyszyły tej dramatycznej drodze, na długo pozostaną w sercach rodziców, policjantów i lekarzy. W takich chwilach widać prawdziwe oblicze służby – nie tylko karanie i kontrola, ale przede wszystkim pomoc i człowieczeństwo.

Los dwuletniego chłopca poruszył dziś serca wielu. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia – by jeszcze nie raz mógł z uśmiechem wrócić do swoich dziecięcych zabaw. A bohaterom w mundurach – dziękujemy. To właśnie dzięki takim decyzjom odzyskujemy wiarę w to, że nie jesteśmy sami.

Śledź nas w Google News!

Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.

Obserwuj nas w Google News
CZYTAJ  11-latka spadła z quada – interweniował śmigłowiec LPR
Subskrybuj
Powiadom o
8 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
dziadek
23 godzin temu

Tak się składa że to mój wnuczek jest ” bohaterem ” tego zdarzenia, ma się dobrze i jest już w domu. Tych co tak żarliwie komentują, a nie znają szczegółów serdecznie pozdrawiam.

Janusz
1 dzień temu

Jak to jest możliwe by osoba opiekująca się tak małym dzieckiem lub powiadomiony ojciec a także napotkani policjanci nie powiadomi o zdarzeniu nr.112 – pogotowia ratunkowego tylko samodzielnie prowadzili działania co spowodowało wydłużenie udzielenia właściwej pomocy specjalistycznej – lekarskiej – gdzie czas jazdy do domu w Komorowie – z domu do szpitala w Ostrzeszowie z Ostrzeszowa do szpitala w Ostrowie – a być może dziecko nie nadawało się do takiego transportu.
Jestem przekonany iż ratownik pod nr. 112 zadysponował by bezwzględnie karetkę z lekarzem lub
śmigłowiec LPR – którego to czas lotu w to miejsce to około 4 – 5 minut a sam do chwili ich przybycia utrzymywał by kontakt z osobami będącymi przy dziecku. Należało by zadać pytanie czy działanie prowadzone bez lekarza miały skutek ,bo według mnie to jedynie pogorszyły stan zdrowotny poszkodowanego dziecka. Za nim nazwiemy kogoś bohaterami to poczekamy na ocenę
odpowiednich służb które to zapewne przeanalizują te działania.

Miejscowy*
odpowiada  Janusz
1 dzień temu

Powiem Ci co było jak córka w wygłupach z bratem wybiła rękę w łokciu o czym nie wiedzieliśmy w chwili jazdy do szpitala..2 godziny na SOR w Ostrzeszowie,tam mówią że nie mają rentgena i oddziału dziecięcego, więc wysłali nas do Ostrowa,więc już mamy 17 po południu ,z Ostrowa po dwóch kolejkach i RTG wyszedłem z nastawiona ręką przez chirurga który zrobił to biorąc dziecko na kolano,całą akcja to 9 godzin …a drugą kiedy do nieprzytomnej żony dzwoniłem na 112 .pierwsza kazano mnie podać jakie witaminy i wodę i odmówiono karetki,drugie dzwonienie konsultacje przez telefon jak drugi raz zemdlała,jak trzeci raz mnie odmawiano to ja powiedziałem że zgłoszę do prokuratury te zabawę w nocy do nieprzytomnej..wtedy dali karetkę i na ekipę złego słowa nie powiem,bo jak przyjechali to zgłosiłem im objawy udaru po kolejnej nieprzytomności i od razu dostała zastrzyki..Za PRL dzwoniło się na 999 i karetka leciała bez takich ceregieli.na miejscu albo pomogli albo brali do szpitala ,a dziś zabijają nas osoby dla których procedury są ważniejsze niż życie

Karol3414
1 dzień temu

Liczyła się każda sekunda, co oczywiście nie przeszkodziło w zmarnowaniu kilkudziesięciu minut na telefon do gościa, jego przyjazd do domu i jazdę do szpitala, a można było zadzwonić po pogotowie na samym początku. Czy to jest efekt tego, że mieszkańcy Ostrzeszowa i okolic tak bardzo boją się trafić do tamtejszego szpitala, że wolą na własną rękę, ryzykując życie swoje i innych, jechać do szpitala w Ostrowie? A nawiasem mówiąc, kim był kierujący samochodem, bo on mówił że jedzie do syna, ale po przyjeździe okazało się że na miejscu czekali już RODZICE, coś mi chyba umyka.

rgvehtag
1 dzień temu

a dlaczego ostrzeszów nie wysłał karetki z dzieckiem do ostrowa?

PP
1 dzień temu

a karetki dlaczego osoba sprawująca opiekę nie wezwała? Tylko ojciec z pracy jechał do domu, a z domu do szpitala? Liczy się przecież czas!

Mieszkaniec
1 dzień temu

Brawo

Ostrowianka
1 dzień temu

Zdròwka, powodzenia wam życzę 💕 Brawo dla rozsądku policjantów,👏👍

8
0
Napisz co o tym sądziszx