Obiekt Piaski-Szczygliczka niewątpliwie jest jedną z głównych wizytówek Ostrowa. To tutaj chętnie przyjeżdżają mieszkańcy sąsiednich powiatów, kaliskiego, pleszewskiego czy krotoszyńskiego. Co czeka ich po przyjeździe?
Na dzień dobry za wjazd samochodem na teren piasków trzeba zapłacić aż 7 zł, a nie jak było do tej pory 5 zł. Tutaj jednak kryje się haczyk. Uiszczenie opłaty nie jest równoznaczne ze znalezieniem wolnego miejsca, poniewaz nikt tego nie pilnuje i nie ogarnia. Najważniejsze, żeby kasa Miejskiego Zakładu Zieleni się zgadzała. Ci, którzy wolą nie nabijać kasy spółce podlegającej prezesowi Wojciechowi Białasowi wybierają bardziej egzotyczne miejsca parkingowe. Sęk w tym, że Powiatowy Zarząd Dróg poustawiał szereg znaków zakazujących parkowanie – podobno w imię bezpieczeństwa. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wszystko służy krojeniu przyjezdnych z pieniędzy. Mandaty wystawiają Straż Miejska i Policja na zmianę. O dziwo policja nie potrafi ich zliczyć. Straż Miejska wystawiła w ostatnim czasie tylko 6 mandatów. Jednak 11 kierowców jeszcze się nie stawiło po mandacik. Te opiewają na kwoty od 50 do 100 zł.
Pomyślmy, czy skoro ktoś przyjeżdża z miejscowości oddalonej o 30-40 km i te 7 zł woli wydać na wypożyczenie kajaka czy lody dla dzieci, to po otrzymaniu takiego mandatu raczej drugi raz go tu nie zobaczymy. Tak wygląda polityka miasta, które prawie zostało najmilszym w Polsce.
Miejscem pułapką jest teren przy lesie tuż za łukiem w stronę Michałkowa. Przed łukiem znajduje się znak informujący o zakazie, zaraz za łukiem postawiono znak informujący o końcu terenu zabudowanego, więc kierowcy, którzy nie mają wyrytego na blachę kodeksu drogowego stawiają swoje samochody na szerokim poboczu. I choć teoretycznie nikomu nie przeszkadzają samochody, które są w całości poza jezdnią, to jednak ich kierowcy dostają mandaty.
Ale zobaczmy co otrzymują turyści, którzy jednak zapłacą za parking. Zaraz przy wejściu na plażę stoi kupa śmieci, tak jakby nie można było postawić większego kontenera lub częściej opróżniać dotychczasowy kosz. Korzyść z obecnego stanu rzeczy czerpał jedynie pan poszukujący aluminiowych puszek.
Kolejną drzazgą, którą wbija Miejski Zakład Zieleni jest pobieranie opłat za korzystanie z toalet, które zostały wybudowane ze środków unijnych. Początkowo były one bezpłatne właśnie z powodu źródła finansowania. Nie wiadomo dlaczego zakład zieleni zaczął na tym zarabiać. Owocuje to tym, że plażowicze załatwiają swoje potrzeby w wodzie lub pobliskim lesie. A co.
Najważniejszy jest bilans spółki miejskiej, która co rusz otrzymuje wsparcie z budżetu miasta, czyli pieniędzy podatników. To nie pierwszy raz kiedy polityka prezesa Wojciecha Białasa przynosi wstyd temu miejscu.
A Państwo jakie mają uwagi po wizycie na Piaskach? Napiszcie w komentarzu!
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News