16 osób omdlało, 3 hospitalizowano. To bilans incydentu, do którego doszło w sobotnie południe w jednej z firm we wsi CzarnyLas. Zakład zajmuje się m.in. sortowaniem i zabezpieczaniem cebulek kwiatowych przed grzybami i innymi chorobami poprzez zanurzanie ich w preparatach pestycydowych, które mogły mieć trujące opary.
Na miejsce wysłano 3 karetki pogotowia, które udzialiły wstępnej pomocy 16 osobom, z czego trzy przewieziono do ostrowskiego szpitala na obserwację. Na miejscu Straż Pożarna dokonała pomiaru na obecność tlenku węgla
– straż pożarna
Pracownicy firmy w pierwszej fazie opuścili teren zakładu. Dopiero po chwili polecono im wejść z powrotem. Nikogo od frontu nie wpuszczano, ani nie umożliwiano skontaktowania się z kierownictwem firmy. Dlatego chcąc ustalić stan faktyczny udaliśmy się od tyłu, gdzie była otwarta brama. Tam jakiś mężczyzna najpierw stwierdził, że szef jest, ale mamy odejść, później że tutaj go nie ma, a na końcu stwierdził, że nie ma go wcale. Nawet zaprzeczył kierowcy, który przed chwilą go widział.
Policja zabezpieczyła cebulki kwiatów i po weekendzie Sanepid przebada je na obecność niebezpiecznych dla zdrowia i życia ludzkiego substancji. Inspekcja pracy bada warunki pracy, a te jak pisze jeden z internautów na portalu wp.pl nie są najlepsze:
W tej chwili od Sanepidu zależy kiedy zakład ponownie rozpocznie pracę, a to uzależnione jest od konieczności przebadania zabezpieczonych cebulek kwiatów. Co ciekawe, pracownicy mieli pretensje do przedstawicieli mediów, których zadaniem jest przecież nagłaśnianie nieprawidłowości i ochrona ludzi. Robili to najprawdopodobniej w obawie przed stratą pracy, a tej w regionie jest niewiele. Dlatego też zarówno młodzi jak i starsi mieszkańcy powiatów ostrzeszowskiego i ostrowskiego godzą się pracować, jak pokazała dzisiejsza historia w niebezpiecznych warunkach.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News