Wydaje się, że miasto powinno wspierać lokalnych przedsiębiorców. Nie wtedy jednak, gdy czyjaś przedsiębiorczość może zagrozić interesom miasta.
Tak jest w przypadku prywatnych przewoźników, stanowiących konkurencję dla MZK. Uchwała Rady Miasta, uchwalona w zeszłym roku, zaczęła bezpośnierednio uderzać w przewoźników, którym kończą się czasowe zezwolenia. Miasto uchwaliło listę przystanków, które są ogólnodostępne, a z których może korzystać MZK. Nie ma żadnego uzasadnienia, dla którego jedne przystanki są dostępne, inne nie.
Od początku marca busy pana Rafała nie mogą zatrzymywać się na najbardziej zatłoczonych przystankach w mieście – koło św. Antoniego, na ul. Wolności i Partyzanckiej
Miasto taką decyzję uzasadniło zapisem uchwały Rady Miasta:
„Można odmówić udostępnienia (uzgodnienia) korzystania z przystanków komunikacyjnych w przypadku gdy :
uzgodnienie (udostępnienie) przystanku dla kolejnej linii komunikacyjnej może spowodować zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego
z uwagi na zbyt małą pojemność zatoki przystankowej lub jej brak”
Według wyjaśnień złożonych przewoźnikowi, dwa z zakazanych przystanków nie posiadają zatoczki, a jeden co prawda posiada, ale i tak jego bus mógłby stanowić zagrożenie w ruchu. Pan Rafał nie zgadza się z tą opinią.
– Rafał Pyka, prywatny przewoźnik
W ten sam sposób miasto potraktowało innego przewoźnika, kursującego między Ostrowem a Kaliszem. Autobusy linii 019 nie zatrzymują się już przy Placu Bankowym, na ul. Głogowskiej i Kolejowej.
– Krzysztof Wróbel, prywatny przewoźnik
Jeżeli przeszkodą w zatrzymywaniu się autobusów na przystankach w mieście było to, że mogło to stanowić przeszkody w bezpiecznym ruchu drogowym, wystarczyło by przecież porozmawiać z przewoźnikami i porozumieć się w sprawie rozkładów jazdy, tak, żeby zachować między nimi jakiś odstęp. Nikt z urzędu nie wyszedł z taką inicjatywą.
Miasto walcząc z przewoźnikami nie zauważa, że największymi poszkodowanymi w tej sprawie są pasażerowie. Wiele osób dojeżdża z miejscowości, do których MZK nie dociera, bądź jedzie bardzo rzadko. Muszą oni wysiadać na przystankach na obrzeżach miasta. To duży kłopot, zwłaszcza dla starszych osób, które zmuszone są dostać się na przykład do szpitala.
– sonda wśród pasażerów prywatnych przewoźników
Zamiast walczyć z przedsiębiorczymi ludźmi, MZK powinno zadbać o większą efektywność działań. Od dawna wiadomo, że zakład nie radzi sobie dobrze finansowo. A przecież kiedy prywatne firmy upadną wskutek ich działań, to MZK będzie zmuszony uruchomić nowe, linie zapewniające dojazd do miasta. Bo przecież miejski zakład na uwadze powinien mieć przede wszystkim dobro mieszkańców.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News