Pracownicy ostrowskiego PKS-u walczą o przetrwanie spółki. Niestety, nie pomagają im w tym władze miasta na czele z prezydentem Jarosławem Urbaniakiem. Można wręcz odnieść wrażenie, że niektórym zależy nie na poprawie kondycji spółki, ale jej jak najszybszym upadku. O trudnej sytuacji PKS-u wiadomo już od dawna, jednak teraz w sprawie pojawiają się nowe fakty. Warto przypomnieć, że początkowa propozycja uzdrowienia sytuacji spółki miała wiążać się z jej komunalizacją.
Pracownicy do początkowych planów komunalizacji podchodzili z optymizmem. Jak się jednak później okazało, deklarowane intencje władz miasta i nowego dyrektora nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością.
Temat komunalizacji spółki po raz pierwszy pojawił się w lutym 2011 roku. Przedstawiciele PKS-u prowadzili w tej sprawie również rozmowy z prezydentem miasta Jarosławem Urbaniakiem. W ich opinni cel władz miasta od początku był jednak zupełnie inny i nie miał wiele wspólnego z dobrem spółki.
Plany rzekomego uzdrowienia sytuacji PKS-u od początku realizowane były nieudolnie. Pierwszym tego dowodem było przeprowadzenie audytu.
Przedstawiciele PKS-u mimo początkowych problemów nie zamierzali się zrażać i dalej walczyli o przyszłość spółki. W tym celu udali się z wizytą do Ministra Skarbu Państwa. W trakcie spotkania doszło do skandalu, podczas którego związkowcy przekonali się, że tak naprawdę tylko im zależy na ratowaniu spółki. Wcześniej bowiem przedstawiciele PKS-u byli informowani, że minister jest zainteresowany likwidacją lub upadłością spółki. Jak się okaząło, nie miało to nic wspólnego z prawdą.
Związkowcy zdali sobie szybko sprawę z powagi sytuacji i podjęli natychmiastowe działania.
W ramach wspomninanej przez Romana Rosadę pomocy publicznej ostrowski PKS mógł liczyć na wsparcie w wysokości nawet siedmiu milionów złotych. Taka suma mogła przyczynić się do zdecydowanej poprawy sytuacji spółki. Przedstawiciele PKS-u o takie rozwiązanie walczyli jednak sami.
Połowa środków, które otrzymałby PKS, miała więc pochodzić ze sprzedaży dworca. Tymczasem po odwołaniu prezesa Madejskiego, pojawił się jego następca. Wtedy również przedstawiciele PKS-u zostali zaproszeni na spotkanie przez prezydenta Jarosława Urbaniaka.
Po spotkaniu u prezydenta Urbaniaka, do którego doszło w okolicach września minionego roku, ostatecznie upadł temat komunalizacji PKS-u. Pojawiła się jednak zgoda na otrzymanie środków z pomocy publicznej.
To wszystko nie oznaczało jednak końca problemów, poniewaz pojawiły się kolejne. Jak się łatwo domyślić, były i są one związane ze sprzedażą dworca autobusowego.
Obecnie dla ostrowskiego PKS-u problemem jest więc zwłoka prezydenta Urbaniaka, który czeka z ujawnieniem planów zagospodarowania przestrzennego. Zdaniem związkowców, motywy działania prezydenta są jasne.
W obliczu ujawnienia nowych planów zagospodarowania przestrzennego dofinansowanie spółki mogłoby być jeszcze większe niż wspomniane wcześniej siedem milionów złotych.
Nowe fakty w sprawie PKS-u budzą zaskoczenie. Do tej pory lokalne media zupełnie inaczej przedstawiały temat komunalizacji spółki. Z przykrością należy stwierdzić, że doszło do pominięcia wielu istotnych informacji. Niech najlepszym tego dowodem będzie fakt, że żadne z nich nie postanowiło zapytać o stanowisko w sprawie przyszłości spółki jej pracowników lub przedstawicieli związku.
Do sprawy ostrowskiego PKS-u będziemy jeszcze wracać w najbliższym czasie.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News