Efektem ubocznym remontu wiaduktu odolanowskiego są zakorkowane ulice i zdenerwowani piesi, którzy od czasu zamknięcia kładki nie mogą przedostać się na drugą stronę.
Utrudnienia sprawiają, że przesunięcie terminu zakończenia remontu wiaduktu na 30 marca 2013 budzi wiele emocji. Na usta ciśnie się jedno krótkie pytanie: „Dlaczego to tyle trwa?!”
Zarząd Dróg Wojewódzkich tłumaczy się, że po rozpoczęciu remontu okazało się, że stan wiaduktu jest dużo gorszy, niż zakładano. „Projekt modernizacji zakładał wymianę pięciu węzłów, okazało się, że musieliśmy wymienić prawie wszystkie węzły konstrukcyjne czyli osiemnaście. A równocześnie – ze względu na charakterystyczną konstrukcje tego obiektu – mogliśmy wymieniać tylko dwa węzły. To także znacznie wydłużyło prace.” mówił przedstawiciel instytucji na spotkaniu z Komisją Bezpieczeństwa. Zarząd mimo wszystko musiał liczyć się z gorszym stanem wiaduktu, ponieważ przewidział to w swoim budżecie prac.
Ale to nie jedyny powód. Prace miały rozpocząć się wcześniej, tak, żeby zakończyć je przed zimą, ale opuszczenie wiaduktu wymagało porozumienia z PKP. Na decyzję kolei trzeba było czekać zdecydowanie dłużej, niż Zarząd Dróg Wojewódzkich zakładał. Stało się jasne, że nie uda się zdążyć przed mrozami. A te spowalniają pracę.
Pojawiają się zarzuty, że wiadukt można by było remontować na kilka zmian, należy też zatrudnić więcej robotników. Zarząd odpiera te ataki – „W obecnych warunkach pogodowych po prostu nie można pracować dłużej”, mówi Marek Zbucki z Zarządu Dróg.
Wykonywana obecnie izolacja pod chodnik wymaga dodatniej temperatury. Postawiono więc specjalny namiot, w którym po kawałku ogrzewa się podłoże. Trudniej będzie z wylaniem asfaltu – potrzeba co najmniej kilku ciepłych dni, dlatego, w pesymistycznej wersji, trzeba będzie z tym czekać do wiosny.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News