Gazeta Wyborcza opisała jak prokuratorzy z Ostrowa m.in. Milan Danielewicz w czerwcu 2009 r. wsiedli w taksówkę i gdy licznik wybił 40 zł, nakazali zatrzymać samochód, po czym odmówili uregulowania należności. Kierowca taksówki wezwał patrol policji. Gdy policjanci chcieli wylegitymować pasażerów, jeden z nich (Milan Danielewicz) miał wykrzyknąć: jesteśmy prokuratorami!.
Odmowa okazania dokumentów jest wykroczenie, ale prokuratorów chroni immunitet. Sprawą prokuratora Danielewicza zajął się sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnej. Ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu, postępowanie zostało umorzone. Jak informuje Gazeta Wyborcza: Danielewicz wciąż pracuje w ostrowskiej prokuraturze. Zajmuje się korespondencją zagraniczną.
Prokuratorzy nie dali za wygraną i za wszelką cenę postanowili ustalić skąd „Gazeta” dowiedziała się o wydarzeniu. Przesłuchano w tej sprawie 20 osób, a ostatecznie chciano też sięgnąć po billingi telefoniczne. Sąd jednak tę decyzję uchylił. Ostatecznie nie ustalono źródła „Gazety”.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News