Autobus-wydawać by się mogło ,że dogodny sposób na przemieszczanie się w mieście i poza nim. Ci, którzy często, a nawet codziennie, korzystają z komunikacji miejskiej, z pewnością wiedzą, czym „grozi” kurs autobusem w poniedziałkowy poranek. Tak-uśmiechacie się pod nosem i przypominajcie sobie przeróżne sytuacje, do których dochodziło na „waszych” liniach. A oto kilka kwestii związanych z podróżowaniem autobusem-kwestii, które zwróciły moją uwagę.
Mów do mnie szeptem, czyli jak poprawna polszczyzna schodzi do podziemi.
Na początku obalę stereotyp, że nie każda osoba pochodząca ze wsi mówi „niepoprawnie”, oraz stereotyp, że nie każdy „chłopak z dzielnicy” klnie jak szewc. Wiecie co mam na myśli?:)
Ile razy zdarzyło się Wam, w autobusie, usłyszeć rozmowę brzmiącą następująco „no…jo nie chciołem ino…”? Czy częściej, aniżeli padające z ust wielu ludzi słowa, których nie mogę i nie chcę przytaczać? Tak czy inaczej, do używania poprawnej polszczyzny niektórym „daleko”, ale zawsze można nad tym trochę popracować.
Autobusowy savoir vivre, czyli jak być kulturalnym użytkownikiem wesołego autobusu.
„Proszę, dziękuję, przepraszam”. Czy aż tak trudno przechodzą nam przez usta te trzy „magiczne” słowa? Czasami, już na samym wejściu do autobusu, spotykamy się z milczącym przedstawicielem komunikacji-kierowcą. Wiem to z własnego doświadczenia i ubolewam, bo jak na słowa „dzień dobry”, „poproszę”, „dziękuję” nie można w żaden sposób zareagować? W tym przypadku, wbrew znanemu powiedzeniu, trzeba powiedzieć, że „mowa kierowcy jest złotem”. Przecież, miło jest wsiąść do autobusu i usłyszeć, przynajmniej odzew, na „dzień dobry” – to chyba nic nie kosztuje? Oczywiście mówimy tu o niektórych przypadkach-nie uogólniamy. Niech sympatyczni kierowcy usłyszą słowa pochwały, a ci „mniej życzliwi” wezmą sobie tych kilka słów do serca.
A co z kulturą pasażerów? Uuuu… Tu też nie jest zawsze ciekawie. Przepychające się dzieci z plecakami, panie z zakupami i inni śmiertelnicy, nie znają słowa „przepraszam”? Nie, chyba nie w tym rzecz. A może to taka oszczędność słów? Przypomniałam sobie pewną sytuację z filmu, w którym kobieta kupiła karteczkę z napisem „trwam w milczeniu” i zgodnie z napisem wypełniała swoje postanowienie… Nie, to nie możliwe, ażeby tyle różnych osób, użytkowników autobusu, postanowiło trwać w milczeniu jednocześnie…
Będąc przy temacie kultury, warto zastanowić się nad zasadą zajmowania miejsc. Skoro każdy płaci za bilet(może nie wszyscy-są wyjątki), każdy ma również prawo zająć miejsce siedzące. Ale co w przypadku, gdy miejsc siedzących jest 40, a pasażerów 80? Pewnie nie obcy jest Wam widok wygodnie siedzących nastolatek, nad którymi stoi staruszka, najprawdopodobniej wracająca od lekarza. Przykład nastolatków nie jest odrębny. Nie zamierzam oskarżać żadnej grupy wiekowej, gdyż znam wielu kulturalnych młodych ludzi. Są też panowie, którzy zajmują miejsca w towarzystwie stojącej kobiety w ciąży. Będąc przy tym temacie, należy wspomnieć, że często wśród „uprzywilejowanych” pasażerów znajdują się zakupy-pewnie, przecież po pracy należy się odpoczynek… Tak więc, przykładów jest wiele – tyle, ilu ludzi na świecie. Podsumowując: warto ustąpić miejsca osobie chorej, starszej. Niektórzy zapytają: po co? Otóż, dla samej idei. Wielu z nas chciałoby w przyszłości również doświadczyć uprzejmości. Wielu z nas pragnęłoby też, ażeby nasi dziadkowie byli potraktowani z dużą dozą kultury. A więc, „jeśli chcemy zmieniać świat zacznijmy od siebie”. Może dzięki naszym zachowaniom świat będzie trochę szczęśliwszy?
„Zaraz porozmawiamy inaczej”, czyli „uprzejmość”, co niektórych kontrolerów nie zna granic.
„Bileciki do kontroli!” Zdarza się Wam usłyszeć to wołanie, dobiegające od nieznajomej Pani czy nieznajomego Pana, którzy dość często nie przedstawiając się żądają od nas biletów? Mam nadzieję, że kupujecie bilety i kasujecie je w odpowiedni sposób. Gorzej, gdy dochodzi do sytuacji, że skasowany bilet zagubi się w pliku innych biletów, czy też w damskiej torebce bez dna. Kontroler, jak każdy, „jest cierpliwy do czasu, kiedy się nie zdenerwuje”, czyli nie czekając na zagubiony bilet, wypisuje „mandacik”. Nie martwcie się. Od czego są odwołania? A tak na marginesie ciekawostka: czy wiecie, że jazda „na gapę” wyszła z mody?
„Tokio Drift” w polskim wydaniu, czyli jak przetrwać kaskaderskie wyczyny kierowców komunikacji miejskiej.
Zimowe warunki drogowe nie sprzyjają podróżującym, choć do pracy, szkoły, lekarza musimy dotrzeć. Toteż, wsiadamy do autobusu. Zajmujemy wygodne miejsce, jeśli takowe jest dostępne. Jedziemy? Nie, przepraszam, pędzimy z prędkością 70 km/h po drodze pełnej błota poślizgowego. Nie przekonacie mnie i innych „wrażliwych” pasażerów, że zimowe opony, ciężar i wielkość autobusu sprawiają, że jazda tym środkiem transportu jest w 100% bezpieczna. Tak też, trzymamy się kurczowo torebek, znajomych, miejsc siedzących, by na następnym zakręcie nie znaleźć się na początku autobusu (zaznaczam, że naszą pozycją początkową było miejsce obok środkowych drzwi). Rada na przyszłość: trzymajcie się mocno….
Każdy ma osobistą wersję „Historii z podróżowania komunikacją miejską”. Ja starałam się przytoczyć kilka sytuacji, których doświadczyłam osobiście, sytuacji, których byłam świadkiem. Może Wam przydarzyła się jakaś niezwykła historia, którą chcecie się podzielić?
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News