Nie bójcie się mieć marzenia!

Aleksander Doba – podróżnik, kajakarz, człowiek niespożytej energii i wielkiej odwagi, który dwukrotnie kajakiem przepłynął Ocean Atlantycki, odwiedził Ostrów Wielkopolski i był gościem spotkania z udziałem seniorów z terenu powiatu.

+

To już czwarta edycja tego rodzaju spotkań zainicjowanych w 2012 roku w ramach obchodów Roku Uniwersytetów Trzeciego Wieku, a obecnie adresowanych do szerokiego grona odbiorców. Ostatnie spotkanie odbyło się 4 lutego 2015 r. w Ostrowskim Centrum Kultury, a wzięli w nim udział członkowie: Klubu Podróżnika, Ostrowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, Klubu Seniorów „Optymiści”, Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji, Emeryci i Renciści oraz przedstawiciele Klubu Kajakowego „Pelikany’’ działającego przy ostrowskim PTTK. Wieczór z podróżnikiem rozpoczął się od mini koncertu Kapeli Boćki z Przygodzic.

Aleksander Doba został za to jako pierwszy Polak nominowany do prestiżowej nagrody podróżnika roku National Geographic. W jego życiorysie jest ryzyko życia. Z wielu kandydatur wybrano człowieka, który ujął sposobem bycia, nie tylko dokonaniami, ale także tym, że zawsze był sobą.

Aleksander Dobra mówiąc o swoich podróżach ujął słuchaczy naturalnością i szczerością. Opowiadał, że najtrudniejszym elementem przygotowań do wyprawy było nie tyle zaprojektowanie specjalnego niezatapialnego kajaka, zgromadzenie całej masy sprzętu i logistyka sztabu ludzi na lądzie, ale przede wszystkim przekonanie do swojego pomysłu… żony. Na początku była bowiem najzagorzalszym przeciwnikiem wyprawy, by z czasem stać się orędownikiem tego pomysłu i wielkim wsparciem dla męża.

zdjecie

– Nie bójcie się mieć marzenia! – mówił do licznie zgromadzonej publiczności A. Doba. – Można marzyć o wszystkim. Radzę Wam, abyście te marzenia zamieniali w plany, i by w miarę były to plany ambitne.

zdjecie

Liczący sobie 68 lat kajakarz pierwszą wyprawę przez Atlantyk odbył przez kilka miesięcy na przełomie 2010 i 2011 roku płynąc na trasie z Afryki do Ameryki Południowej. Do tej pory podobnego wyczynu dokonało dwóch Niemców i jeden Brytyjczyk. Za to Aleksander Dobra jest pierwszym Polakiem i pierwszym człowiekiem na świecie, który dokonał tego dwukrotnie. Jak sam mówił podniósł sobie poprzeczkę, by powtarzając wyczyn przepłynąć ocean tym razem w najszerszym miejscu, od Portugalii do USA. Dokonał tego na przełomie 2013 i 2014 roku.

CZYTAJ  Niezwykły dramat i cud życia. Reanimowano kobietę po niespodziewanym porodzie

– Moi poprzednicy startowali z wysp i lądowali na wyspach. Ja jestem pierwszym, który przepłynął z kontynentu na kontynent – mówił podróżnik.

A. Dobra mówił o specyfice przygotowań i urokach samej podróży. Niszczycielskiej sile słonej wody, która stopniowo rozpuszczała mu skórę rąk. Wspominał o złośliwościach psującego się „niezawodnego” sprzętu i niezwykłych spotkaniach na oceanie. Tak było wtedy gdy „rozmawiał’’ z załogą greckiego tankowa, który po błędnym komunikacie przypłynął mu na ratunek. Podobnie było, gdy nocą na środku oceanu z jego kajaka przystanek zrobiły sobie ptaki. Mówił o dziecięcej fantazji, która potrafi pchać do przodu, ale czasem także ratuje życie tak, jak w jego przypadku chroniąc przed atakiem rekina.

zdjecie

– Kajak był niezatapialny. Ani razu nie miałem obaw o życie na oceanie. Przeżyłem kilkanaście burz, czasem bardzo gwałtownych. To ogromna frajda, kiedy widzisz zbliżające się chmury, kiedy czujesz energię żywiołu i słyszysz… ciszę przed burzą. Nie zdążyłem się nawet przestraszyć trąby powietrznej, bo pojawiała się nagle w pobliżu kajaka i równie nagle oddaliła się w przeciwnym kierunku – mówił podróżnik.

Jak przyznał prawdziwy strach czuł przed człowiekiem, za którego towarzystwem tęsknił przecież przez wiele miesięcy samotnej podróży. Czuł strach i bezradność wobec ludzi, którzy nocą płynęli w pobliżu i tych, którzy już w Brazylii grozili mu bronią. – To są sytuacje, do których człowiek nie jest w stanie się przygotować. Ale dzięki mojemu opanowaniu udało się wyjść z opresji i uratować to, co najcenniejsze, życie – mówił.

Jego kolejnym marzeniem jest oczywiście… rejs kajakiem napędzanym siłą mięśni tym razem z kontynentalnej części Nowego Jorku do Portugalii.

POLECANE NEWSY
CZYTAJ  Droga na Poznań była zablokowana przez buraki

Śledź nas w Google News!

Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.

Obserwuj nas w Google News
Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marco
9 lat temu

Owszem, marzenia trzeba mieć i trzeba starać się je realizować, ale jednocześnie brać pod uwagę sytuacje, gdy coś pójdzie nie tak. Wtedy zaczyna się akcja, w którą zaangażowanych jest wielu ludzi i specjalistyczny sprzęt. Kosztuje to często mnóstwo pieniędzy i naraża zdrowie i życie ludzi w to zaangażowanych. Można i trzeba podziwiać wyczyn tego pana, ale …

Przechszta
9 lat temu

A co tam robi były PZPR-owiec, SLD-owiec, a obecnie PO-wiec? Demoralizuje „młodzież” trzeciego wieku?

Pancio
9 lat temu

Olo jesteś WIELKI.

4
0
Napisz co o tym sądziszx