Nietypowy problem zgłosiły nam osoby, które odwiedzają swoich bliskich na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego. Od pewnego czasu grasują są tam sarny, które regularnie zjadają kwiaty z grobów.
+
Zwierzęta mają dostawać się na teren cmentarza z powodu uszkodzonego ogrodzenia. Kiedy udaje im się pokonać przeszkodę (potrafią skakać na wysokość ok. 2 metrów), ich celem są groby, a dokładniej znajdujące się na nich kwiaty. Sarny zjadają ich końcówki, a to irytuje tych, którzy odwiedzają swoich bliskich i dbają o wygląd pomników. Bardzo często dzieje się tak, że kwiaty położone jednego dnia, znikają już następnego.
Przyszła kiedyś do mnie kobieta, zapłakana. Dzień wcześniej pochowała swoją mamę. Nazajutrz zastała same łodygi kwiatów. Wieńce wyglądały tragicznie – w ten sposób żaliła się kobieta jednemu z okolicznych sprzedawców. Początkowo myślała, że to jakiś wandal, ale obok zobaczyła ślady po kopytach saren.
Sarny są też widywane na terenie pobliskiego szpitala. Potrafią się wylegiwać w stadzie sięgającym 10 sztuk.
Problem jest znany także sprzedawcom kwiatów, którzy mają swoje stoiska tuż przed główną bramą cmentarza. Osoby skarżące się na sarny zgłaszają się do nich bardzo regularnie. Zwierząt jest na tyle dużo, że jednego dnia potrafią zjeść kwiaty z kilku lub nawet kilkunastu grobów.
Sarny gustują głównie w bratkach, ale nie gardzą też różami. Ich szkodliwa obecność na cmentarzu przy ul. Limanowskiego nasila się w czasie dużych mrozów. Rozwiązaniem doraźnym może być dla bliskich zmarłych inwestowanie w sztuczne kwiaty.
W całej sprawie problemem są ubytki w ogrodzeniu. Temat doskonale zna ksiądz proboszcz Krzysztof Nojman z ostrowskiej konkatedry, który wyjaśnił nam, że ogrodzenie wokół cmentarza jest regularnie niszczone. Komuś widocznie na tym zależy, pytanie pozostaje komu. Proboszcz zapewnił nas również, że i tym razem ogrodzenie zostanie naprawione, tak żeby ograniczyć wizyty zwierząt na cmentarzu. Jak inaczej można uniknąć tego problemu? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.