Kolejna edycja plebiscytu „Ostrowianin Roku” i pojawiają się kolejne kontrowersje z nim związane. Zacznijmy od faktów. „Ostrowianinem Roku 2015” został uznany ostrowski kardiolog Janusz Tarchalski. Nikt nie ma wątpliwości iż ma fach w ręku i potrafi go przełożyć na leczenie schorowanych. Pierwsze wątpliwości pojawiają się przy liczbie oddanych głosów. W przypadku tegorocznego zwycięzcy miało być ich niecałe 2 tysiące. To tak jakby prezydenta Ostrowa Wlkp. wybrało ~3% ostrowian. A zatem reprezentatywność jest znikoma.
+
Druga wątpliwość to kim powinien być „Ostrowianin Roku”? W jaki sposób powinien wyróżniać się na tle innych ostrowian? Czy powinniśmy wynagradzać fachowców, którzy cenią się przy wykonywaniu swojej pracy czy może ostrowianinem roku powinny zostawać osoby działające społecznie na rzecz innych?
Trzecia kwestia to sposób wyboru. Skoro mamy niską liczbę głosów, to jak łatwo się domyślić, rośnie pokusa manipulacji i „wykupywania” tytułu. Oczywiście nikt nie twierdzi, że tak się kiedykolwiek stało, choć ludzie mówią różne rzeczy.
Czwarty fakt to farsa ze strony organizatorów. W korespondencji z Urzędem Miejskim mieli poprosić o ustalenie kto z ramienia miasta odbierze poszczególne „nagrody”. Miasto odpisało, że przy obwodnicy Ostrowa Wlkp. wystąpi prezydent Beata Klimek. Jakież było zdziwienie gdy osoba prowadząca imprezę wyczytała… Jarosława Urbaniaka. Tego samego, który na Facebooku nie wiedział przez jakie miasta idzie S-11 w ciągu której powstaje obwodnica. Ba. Pomylił Ostrów z Kaliszem.
Trudno nie zauważyć, że plebiscyt zamiast być neutralnym, służy do wzrostu sprzedaży Gazety Ostrowskiej, a głosowanie SMS zapewnia wykorzystywanie plebiscytu do celów marketingowych, czy jak kto woli – zarobkowych.
A Państwo co sądzicie o plebiscycie i samym zwycięzcy?
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News