Do wielkiej tragedii mogło dojść w środę we wsi Nabyszyce koło Odolanowa. 8-latek postrzelił swojego młodszego brata z wiatrówki, którą znalazł w przydomowej szopie. Pięcioletni chłopiec trafił do ostrowskiego szpitala, gdzie natychmiast zajęli się nim lekarze.
+
W tej chwili stan chłopca jest stabilny. Przebywa na oddziale chirurgii dziecięcej ostrowskiego szpitala, gdzie towarzyszy mu cały czas jego matka. Kobieta nie chciała jednak komentować wydarzeń, do których doszło w środę około godziny 16:00. – Stan pacjenta nie był ciężki, ale wymagał leczenia operacyjnego. Nie wiedzieliśmy, gdzie znajduje się pocisk wystrzelony w ramach zabawy z wiatrówki. Zabieg operacyjny przebiegł na szczęście bez żadnych powikłań. W dniu dzisiejszym chłopiec czuje się już dobrze. Na temat okoliczności wydarzenia prowadzone jest postępowanie. W wyniku tego zdarzenia doszło do rany postrzałowej. Udało nam się ustalić, że pocisk znajdował się w klatce piersiowej. Na szczęście w takim miejscu, w takim usytuowaniu, że nie doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych. W rezultacie nie musieliśmy przeprowadzać skomplikowanej operacji. Cały zabieg wymagał usunięcia śrutu i opatrzenia rany – powiedział nam Witold Miaśkiewicz, który operował postrzelonego chłopca.
Całą sprawę bada już ostrowska policja. Na ten moment nie można jednak powiedzieć, czy rodzicom zostaną postawione zarzuty. – Prowadzone są czynności mające na celu ustalenie szczegółów i dopiero wtedy będzie można mówić o ewentualnych konsekwencjach dla rodziców – wyjaśniła Małgorzata Łusiak, rzecznik policji w Ostrowie Wielkopolskim.
Historia wzbudziła duże poruszenie w Nabyszycach. Zwłaszcza w szkolę, do której uczęszczają obaj chłopcy. – Mówimy o dzieciach, które nie sprawiają żadnych kłopotów wychowawczych. Do szkoły chodzą naprawdę systematycznie. Wszystko odbywa się w jak najlepszym porządku. Obaj chłopcy biorą udział w zajęciach szkolnych i pozaszkolnych – tłumaczy Katarzyna Maciejewska, dyrektor szkoły podstawowej w Nabyszycach.
Do wydarzenia doszło wprawdzie poza godzinami lekcyjnymi, ale dyrekcja placówki zapowiada podjęcie konkretnych działań edukacyjnych dla dzieci. Wszystko po to, żeby podobnych sytuacji unikać w przyszłości. – Oczywiście, ta historia to przykra sprawa,. Będziemy uczulać dzieci i rodziców, by starali się zapobiegać tego typu przypadkom. W przyszłym tygodniu planuję rozmowy z pełnymi klasami. Mam nadzieję, że odniesie to pozytywny skutek – dodaje Katarzyna Maciejewska.
Rodzina postrzelonego chłopca, która przebywa cały czas w domu, nie chciała komentować sprawy.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News