Praca fizyczna w delegacji narażona jest na szereg pokus. Jedną z nich jest nadużywanie alkoholu. Tę regułę potwierdziła wycieczka czterech pracowników firmy z branży elektrycznej. W nocy z niedzieli na poniedziałek jechali z Koła do Opola. Cała trasa wynosi 220 kilometrów.
+
Młodzi mężczyźni musieli wyjechać około 19:00 z Koła. Gdy szef firmy do nich dzwonił o 22:00, zapewniali go że zaraz będą na miejscu w Opolu. Cztery godziny później ich wycieczka zakończyła się w Ostrowie Wlkp. czyli 100 km od Koła i 130 kilometrów przed celem!
Ostrowscy policjanci zatrzymali srebrnego Opla Astrę przy rondzie na ul. Poznańskiej w Ostrowie Wlkp. Kierowca wydmuchał 2,5 promila! Natomiast pasażer – zaufany człowiek szefa – 4,5 promila. Trzeci niecały 1 promil, a czwarty był… trzeźwy. Jednak on nie podjął się kierowania autem, ponieważ nie ma prawa jazdy, a poza tym nie wiedział, że kierowca jest pijany. Jak sam przekonywał – ten trzeźwy – ma trójkę dzieci i nie odważyłby się podjąć takiego ryzyka.
Gdy szef zapytał przez telefon co robili od 22:00, trzeźwy pasażer odpowiedział: Byliśmy to tu, to tam. Ciągle się gubiliśmy w trasie. Szef nie mógł w uwierzyć, że kierowca nic nie pił w czasie trasy. Gdy odbierał go z domu, „był normalny”. Sam zainteresowany zapewniał funkcjonariuszy, że od wczoraj nic nie pił.
Mężczyźni wypakowując się z auta, które zostało odholowane na policyjny parking, zbierali buteleczki z wódką – jeszcze niewypite. Pijanego kierowcę policjanci zatrzymali na tzw. „dołku” do wytrzeźwienia, a po resztę eskapady miał przyjechać sam szef.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News