Kubę Wojewódzkiego zna chyba każdy kto ma w domu telewizor i odbiera TVN. Jako jedna z czołowych gwiazd tej telewizji jest znany z bycia w jury w programach odkrywających utalentowane osoby. Poza tym prowadzi swój autorski talkshow Kuba Wojewódzki. Kilka dni temu kolega wysłał SMS wyrażając chęć wzięcia udziału w nagraniu programu jako widownia. W sobotę otrzymał zwrotną wiadomość, w której poproszono go o przesłanie nazwisk czterech osób, które chcą być częścią programu i zobaczyć jak się go robi od kuchni. Czasu do namysłu było niewiele. Spontanicznie wybraliśmy się w dwójkę do Sękocina Starego pod Warszawą gdzie znajdują się studia telewizyjne. Oprócz wspomnianego talk-show, nagrywane są tam programy „Bitwa o dom” oraz „Lekarze”.
Z treści SMS dowiedzieliśmy się, że mamy się stawić o 11:15. Byliśmy trochę przed czasem. Przed studiem czekała już grupa kilkunastu osób. Po chwili dojechał autokar wypełniony młodzieżą. Dowiedzieliśmy się, że wyrusza on spod Pałacu Kultury i Nauki. W odróżnieniu od innych programów, u Kuby Wojewódzkiego nie dostaje się nic za bycie widownią. W teleturniejach nagrywanych kilka lat temu w podwrocławskich Bielanach, statyści otrzymywali 25 zł za odcinek.
Po chwili przedstawiciel „Straży TVN-u” z odpowiednimi naszywkami na koszulce i czapce, wpuścił nas do środka budynku, gdzie nakazano się rozpłaszczyć i oczekiwać na pozwolenie na wejścia do studia. Wyjątkowo się przedłużyło o prawie godzinę, ponieważ przed wpuszczeniem publiczności nagrywano występ zespołu „na żywo”. Było nas około 50 osób. Widownia siedzi wokół tunelu, z którego wychodzi „wodzianka” – hostessa podająca wodę oraz zaproszeni do programu goście.
Wiele osób pracuje przy realizacji takiego programu. Widzieliśmy sześć kamer, ludzi których zadaniem było trzymanie przewodu wizyjnego, niesienie wiatraka rozwiewającego ponętnie włosy wodzianki etc. Kierownik publiczności przedstawił zasady. Należało na odpowiedni sygnał zaśmiać się „ha ha ha” oraz sfiniszować ten śmiech aplauzem. Kobiety miały piszczeć, mężczyźni mieli tupać nogami o podłogę. Atmosfera była co raz bardziej luźna.
Do momentu rozpoczęcia nagrania nie było wiadomo kto będzie występował w roli gościa. Jak nam powiedziano, program jest nagrywany metodą „Live to tape” – czyli montowany w czasie rzeczywistym bez żadnych przerw. Później ewentualnie dokonywane są cięcia wzmagające dynamikę programu, bowiem nie każdy poruszony wątek wzbudzał zainteresowanie wśród odbiorców. Momentami wręcz się nużyło. A kto przybył do studia? Agata Passent, córka Agnieszki Osieckiej i Daniela Passenta. W czasie programu promowano jej książkę, a także często wchodzono na płaszczyznę damsko-męskich relacji czy spożywania alkoholu. Pojawiły się wyznania o żydowskim pochodzeniu zarówno Kuby Wojewódzkiego jak i Agaty Passent. Cała rozmowa się kleiła i miała charakter rozmowy dwojga dobrych znajomych.
Drugim VIP-em był Artur Rojek – były lider zespołu Myslovitz, z którym rozstał się w 2012 roku. Artur był człowiekiem pozbawionym emocji, wręcz skrytym. Słuchając rozmowy można było odnieść wrażenie, że tworzy pesymistyczne teksty uzewnętrzniające jego ponurą osobowość. Ta część będzie najpewniej poddana największej ilości cięć.
Na koniec poinformowano, że Agata Passent rozda 8 książek, przy czym dwie będą ze specjalną dedykacją. Najszybszym refleksem okazała się dziewczyna siedząca w 5 rzędzie. Chwilę później należało wykrzyczeć swoje imię. Jednak z tej kakofonii nie dało się nic wychwycić. Gdy pierwsza fala imion zamilkła, nagle ktoś krzyknął Kuba. Prowadzący K. Wojewódzki żywo zareagował i spojrzał w stronę publiczności. Siedzący w pierwszym rzędzie ostrowianin Mariusz Brandt podniósł dwie ręce i szybko znalazł się przy słynnych sofach. Szybko wyjawił, że w sumie to nie ma na imię Kuba. Wojewódzkiemu bardzo się spodobała przebiegłość ostrowianina. Ostatecznie otrzymał dedykację na swoje prawdziwe imię.
Program się zakończył, można powiedzieć, szkoda że tak szybko. Była chwila na zdjęcia przy sofach, a także przed studiem gdzie stał zaparkowany bolid Kuby Wojewódzkiego – Lamborghini. Piękny sportowy samochód o pomarańczowej barwie wzbudzał nie lada zainteresowanie. Nówka z salonu kosztuje bagatela 2,5 mln złotych. Samochód z tyłu posiadał niemieckie tablice rejestracyjne co może wskazywać na dwie opcje. 1. Kuba Wojewódzki otrzymał go na „testowanie” i tym samym promocję marki. 2. Wziął go w tzw. niemiecki leasing w ramach którego deklaruje się przebieg jaki zamierza się pokonywać i od tego uiszcza się konkretną opłatę. Docelowo jednak nigdy auto nie będzie własnością użytkującego.
A teraz przepis na to by znaleźć się w studiu. Jak się okazało, nikt nie sprawdzał nazwisk osób. Wystarczy pojawić się w dniu nagrania i na spontanie wejść do środka. I choć dzisiaj był lekki nadkomplet, to niektórzy usiedli po prostu na schodach specjalnych trybun z krzesełkami. Nagrania odbywają się w piątki o 11:15. Dziś wyjątkowo odbyło się ono w poniedziałek z racji minionego weekendu majowego. Powodzenia! 🙂