W Ostrowie Wielkopolskim GTK prowadziło przez 35 minut spotkania. Końcówka należała do miejscowej BM Slam Stali i po rzucie Nikoli Markovicia, to gospodarze wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali. Aż 40 punktów dla gliwiczan zdobył Quinton Hooker.
+
Gliwiczanie już od pierwszych sekund walczyli z ogromnym zaangażowaniem. Gra w ataku była rozsądna i wyważona, a w rewelacyjnej dyspozycji był Quinton Hooker. Dzielnie wspierał go Marcin Salamonik, który jak rasowy strzelec rzutami z dystansu powiększał dorobek swojej drużyny. W połowie kwarty podopieczni Pawła Turkiewicza prowadzili już różnicą siedmiu punktów (8:15), a wspomniani zawodnicy mieli już na koncie po dwie „trójki”.
Takiej skuteczności nie mieli gospodarze, więc musieli postawić na inne rozwiązania w ataku. Zdecydowali się wykorzystywać Aarona Johnsona, który dzięki swojej szybkości i fizycznej sile wbijał się pod kosz, gdzie zwykle dogrywał do pozostawionych bez opieki kolegów. Swoje okazje wykorzystywali Jure Sikifić i Szymon Łukasiak, a BM Slam Stal zbliżyła się na odległość jednego punktu (14:15). Po chwili przestoju GTK ponownie zaczęło punktować, a w rolę egzekutora wcielił się Hooker (18:21). Emil Rajković też miał swojego asa, a był nim Marc Carter. Amerykanin wyraźnie dominował nad swoim rodakiem, Jonathanem Williamsem, a później Damianem Pielochem. Widoczny był brak Kacpra Radwańskiego, który z powodu urazu pleców nie wystąpił w tym meczu, a jest jednym z lepszych defensorów w drużynie. Carter doprowadził do remisu (21:21), ale kwarta i tak padła łupem przyjezdnych, po tym jak z dystansu przymierzył Hooker (23:27).
Po wznowieniu gry BM Slam Stal cały czas trzymało się blisko rywala za sprawą dobrej gry Mateusza Kostrzewskiego i wcześniej wspomnianego Cartera. Po akcji 2+1 tego ostatniego było 31:32. Przez kolejny fragment spotkania oglądaliśmy praktycznie pojedynek dwóch zawodników. Z jednej strony Cartera, a drugiej Hookera. Kiedy wśród miejscowych dołączył się Łukasiak, ostrowianie wyrównali, a po „trójce” Kostrzewskiego wyszli na prowadzenie (42:39). Po dwóch celnych rzutach wolnych Skifica gospodarze odskoczyli na pięć punktów przewagi (47:42), ale ich radość nie trwała długo. Dobra dyspozycja Williamsa i Hookera szybko pozwoliła GTK wrócić do gry, a do remisu doprowadził Salamonik (54:54). Gliwiczanie ponownie objęli prowadzenie po trafieniu Łukasza Ratajczaka. Ostatecznie goście prowadzili do przerwy jednym punktem (57:58).
Dobrą dyspozycję z końcówki pierwszej połowy goście przełożyli także na początek trzeciej kwarty. Przypomniał o sobie Salamonik, ale skuteczny był także Williams (61:66). Niestety, gliwiczanom przydarzały się też proste błędy, jak chociażby faul Pielocha na Łukasza Majewskim przy rzucie za trzy punkty, czy też bliźniaczo podobna sytuacja z Markiem Piechowiczem i Michałem Chylińskim. Tylko w ten sposób gospodarze zdobyli praktycznie sześć punktów „za darmo”. Piechowicz niejako odkupił swoje winy pod drugim koszem, bo jego „trójce” było w pewnym momencie 67:76. GTK taką przewagę dość długo, bo jeszcze po trafieniu Lukasa Palyzy w 28 min. meczu było 71:80. Końcówka tej kwarty należała do BM Slam Stali, która po skutecznych akcjach Markovicia i Skificia zredukowałą straty do pięciu „oczek” (75:80).
Na początku czwartej kwarty trafił Hooker, ale potem do głosu doszli miejscowi. Zdobyli 10 kolejnych punktów i objęli prowadzenie (85:82). Mogło być dla nich jeszcze lepiej, ale spudłowali kilka rzutów wolnych. W tym momencie o przerwę na żądanie poprosił trener Turkiewicz. Po niej po kombinacyjnej akcji punkty zdobył Piechowicz. GTK było już blisko rywala, ale za każdym razem kiedy obie strony dzieliła jedna skuteczna akcja interweniował Marković. Serb dwa razy skończył akcję wsadami, ale nie było by ich gdybye nie doskonałe podania Johnsona. Gliwiczanie nie zamierzali się poddawać. Przypomniał o sobie Hooker, który najpierw trafił z półdystansu, by nastepnie poprawić zza łuku i zniwelować straty do zaledwie jednego punktu (93:92). Kiedy w następnej akcji Pieloch przechwycił piłkę po złym podaniu Kostrzewskiego, a Morgan dalekim podaniem uruchomił Palyzę, który nie miał problemów z wykończeniem tej sytuacji znów bliżej zwycięstwa byli goście. Po drugiej stronie parkietu Hooker sfaulował Johnsona, ale ten wykorzystał tylko jeden rzut wolny, doprowadzając do remisu (94:94). Goście mieli sporo czasu, by zadać decydujący cios, ale pochopną decyzję o rzucie z dystansu podjął Palyza. Spudłował, a przed szansą na zmianę rezultatu stanęli podopieczni Rajkovicia. Tradycyjnie już pod kosz wbił się Johnson i osaczony przez obrońców podał do Markovicia, który umieścił piłkę w kosza. Do końca meczu pozostawało 2,1 sekundy. Grę na połowie ataku wznawiał Hooker, podał do Salamonika, ale osaczony przez obrońcę oddał rzut z wymuszonej pozycji, który okazał się pudłem i dwa punkty zostały w Ostrowie Wlkp. Nie pomógł rekord kariery Hookera, który był także bliski rekordu sezony (o jedno „oczko” lepszy był Anthony Beane, zawodnik Legii Warszawa, który swój wynik osiągnął w Gliwicach, ale w meczu z dogrywką).
GTK kolejny mecz zagra już w sobotę w Gliwicach. Rywalem będzie King Szczecin.
BM Slam Stal Ostrów Wlkp. – GTK Gliwice 96:94 (23:27, 34:31, 18:22, 21:14)
Stal: Johnson 9, Chyliński 5, Majewski 3, Skifić 15 (1×3), Łukasiak 11 – Marković 20, Carter 18 (1×3), Kostrzewski 14 (2×3), Surmacz 1, Ochońko. Trener Emil RAJKOVIĆ.
GTK: Hooker 40 (6×3), Williams 17 (2×3), Piechowicz 9 (1×3), Salamonik 13 (3×3), Morgan 6 – Palyza 5, Ratajczak 4, Jędrzejewski, Pieloch, Zmarlak. Trener Paweł TURKIEWICZ.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News