Sobota należała do naszej drużyny. W drugim meczu wielkiego finału mistrzostw Polski, nasz zespół rozegrał świetną II połowę. To była wręcz profesorska postawa podopiecznych trenera Emila Rajkovića, którzy potrafili wykorzystać wszystkie swoje atuty. Dzięki temu ,,Stalowcy” sięgnęli po wygraną 83:77. To sprawiło, że żółto-niebiescy doprowadzili do remis 1:1 w wielkim finale. Teraz dwa mecze w poniedziałek i środę w Ostrowie Wielkopolskim.
+
Początek sobotniego meczu nie było dobry dla ostrowian. W I kwarcie dominował Anwil, który rozpoczął od prowadzenia 11:3. Natomiast po dziesięciu minutach gospodarze wygrywali 24:14. II kwartę ostrowianie rozpoczęli od serii 8:0, zmniejszając straty do dwóch punktów. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. W 14 minucie Anwil po serii 9:0 prowadził 33:22. W 18 minucie tymczasem przewaga gospodarzy wynosiła 14 punktów (41:27). Bardzo ważne, że końcowych fragmentach I połowy ostrowianie potrafili odrobić straty. Po 20 minutach Anwil prowadził, ale już tylko 46:38.
W II połowie dawka emocji dla kibiców basketu była jeszcze większa. ,,Stalowcy” rzucili się w pogoń za rywalem. Krok po kroku, minuta po minucie, ostrowianie odrabiali straty. Po 30 minutach gospodarze wygrywali, ale już tylko 60:57.
Ostatnią kwartę ostrowianie rozpoczęli w wyborny sposób. Twarda i agresywna defensywa zatrzymała Anwil. Jednocześnie taka obrona napędzała atak ,,Stalówki”. Ostrowski zespół świetnie dzielił się piłką. Grał konsekwentnie i rozważnie. W efekcie IV kwartę koszykarze BM Slam Stal rozpoczęli od prowadzenia 12:2. W 35 minucie zespół Emila Rajkovića prowadził 69:62. 120 sekund później było jeszcze lepiej. Przewaga wynosiła 10 punktów (74:64). Wystarczyła jednak minuta, żeby Anwil odrobił część strat. Na niespełna trzy minuty przed końcem po dystansowym trafieniu Kamila Łączyńskiego, zespół BM Slam Stal prowadził zaledwie 74:71.
Końcówka meczu podobnie, jak w czwartek była dreszczowcem. Gospodarze za wszelką cenę chcieli odrobić straty. Ostrowianie zachowali jednak zimną krew. Potrafili wykorzystać swoje atuty. Dzięki temu sięgnęli po zwycięstwo 83:77. – Potrafiliśmy znaleźć dziury w ich obronie. Zaczęliśmy grać bardziej agresywnie w obronie – mówi Emil Rajković, trener BM Slam Stal oceniający to, co w sobotnie popołudnie wydarzyło się we Włocławku w II połowie meczu numer 2 w finale mistrzostw Polski. W I połowie w pewnym momencie rywale mieli 14 punktów przewagi. Po zmianie stron oglądaliśmy jednak świetnie dysponowanych ostrowian, którzy potwierdzili, że mają wielki charakter. Jednocześnie ,,Stalowcy” po raz kolejny pokazali, że są najlepiej grającym zespołem w lidze na wyjeździe. – Poprzedni mecz nas zabolał, bo mieliśmy dużą szansę, żeby wygrać. Dzisiaj byliśmy razem. Walczymy akcja po akcji. To dało nam ten sukces – dodaje Marc Antonio Carter, który wczoraj zdobył 8 punktów, miał 6 asyst i 4 zbiórki.
Sobotni mecz we Włocławku to kolejne spotkanie, które zapisze się w historii koszykówki w Ostrowie Wielkopolski. Debiutująca w walce o mistrzostwo Polski drużyna ,,Stalówki” zanotowała swoje pierwsze zwycięstwo w wielkim finale. Jednocześnie ostrowianie odczarowali halę we Włocławku. Po raz ostatni w tym obiekcie żółto-niebiescy wygrali bowiem w listopadzie 2008 roku. To jednak nie koniec. To pierwszy sukces BM Slam Stal nad Anwilem Włocławek po powrocie do koszykarskiej elity w 2015 roku. Nastąpiło to po siedmiu kolejnych porażkach. W sobotę bardzo dobry efekt przyniosły zmiany w taktyce, których dokonał trener Emil Rajković w porównaniu do pierwszego czwartkowego meczu. – Trzeba dokonywać zmian i szukać nowych rozwiązań w każdym meczu – mówi Aaron Johnson, który w sobotę w ciągu 28 minut gry zdobył 15 punktów. Miał też cztery asysty. Ostrowianie świetnie dzielili się piłką. Mieli bowiem łącznie 18 asyst, przy zaledwie 9 gospodarzy.