Powraca temat Pałacu w Mojej Woli. Trwa walka o to by niszczejący zabytek został godnie potraktowany. Na blogu prowadzonym przez lokalnego społecznika Romana Lulka pojawił się wpis krytykujący obecnego wójta. Poniżej prezentujemy jego treść. Źródło: Sośnie Nasza Gmina Kochana.
+
„Podupadający z każdym dniem coraz bardziej pałac w Mojej Woli ciągle wzbudza emocje. Niedawno dowiedzieliśmy się, że przed sądem w Ostrowie Wielkopolskim była rozprawa przeciwko właścicielowi pałacu, który we właściwy sposób nie dba o zabytek, dopuszczając do jego dewastacji.
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że nie będzie nawet grzywny! Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim umorzył tę sprawę. Widocznie według sądu niszczejący zabytek, jak twierdzą niektórzy, jedyny taki w Europie jest warty mniejszego zainteresowania, niż nieistniejąca kupka gruzu…
Przy okazji tej informacji na fb, na profilu Ratujmy Pałac Myśliwski w Mojej Woli można było zobaczyć materiał telewizji, w którym wypowiada się nasz gminny Geniusz. Cóż tam możemy od niego usłyszeć? Ano to, że Rada Gminy Sośnie jest wszystkiemu winna, bo to ona zdecydowała o tym, że pałac w Mojej Woli zostanie sprzedany.
Zabrzmiało to mniej więcej tak, że to te „brzydaki” z rady pozbyły się w nieodpowiedzialny sposób naszej gminnej perełki, zamiast ją racjonalnie, z pożytkiem dla mieszkańców (miejsca pracy, ruch turystyczny) zagospodarować. Jego (Budzika) przy tym w ogóle nie było. On jest czysty, jak Dziewica Orleańska. Obrzydzenie bierze od takiego gadania.
Tak się składa, że interesowałem się tą sprawą już 17 lat temu. Ba, nawet pisał o tym wydawany przeze mnie miesięcznik. Przypomnę Stanisławowi Budzikowi jak to było.
Otóż, to nie Rada, jak twierdzi wójt Budzik, ale funkcjonujący wówczas Zarząd Gminy zdecydował o sprzedaży pałacu. Ale kto był w ówczesnym Zarządzie? Jak to ustalić? Materiał był, jak widać, przygotowany bardzo skrupulatnie. Są wymienione nazwiska „zasłużonych”. Niewymieniony w artykule z nazwiska wójt to Krzysztof Bochen, a jego zastępca to Stanisław Budzik (co to niby go tam nie było).
Myślę, że członkowie ówczesnego Zarządu powinni wyjaśnić mieszkańcom Gminy Sośnie, czy przejmując pałac w Mojej Woli naprawdę nie brali pod uwagę zagospodarowania obiektu? Nie wymyślili niczego innego, jak tylko jego sprzedaż? Nie potraktowali tej perełki architektonicznej jak wędki, na którą można by „złowić” impuls do rozwoju gminy? Zastanawia też pośpiech z jakim sprzedano „pałac z korka”. Dlaczego nie poszukano nabywcy, który „da więcej”, zamiast sprzedać go za cenę, którą osiągnąć mogła niejedna willa w Gminie Sośnie?
Co prawda skład dawnego Zarządu już nieco się przerzedził, ale niektórzy jego członkowie nadal pełnią funkcje publiczne i mają dbać o dobro gminy Sośnie. Dwaj z nich, to czynni radni, trzeci to sołtys Sośni, a czwarty to obecny wójt Gminy Sośnie. Tych ludzi mieszkańcy nadal obdarzają zaufaniem, powierzając dobro naszej gminy.
Wracając do wystąpienia Budzika. Ten „właściwy” nabywca wcale nie był z Sośni. Był – podobno – z Wrocławia. Kosy gwiżdżą też o tym, że ten nabywca zmarł co prawda w sile wieku – jak mówi wójt – jednak nastąpiło to już kilka lat po nabyciu pałacu w Mojej Woli. Nie poniósł w tym czasie określonych w umowie nakładów na zabytek. Ktoś nie wyegzekwował spełnienia warunków umowy.
Reasumując, Stanisław Budzik nie powinien przed kamerami „udawać Greka” i szukać winnych sprzedaży pałacu nie wiadomo gdzie. Powinien, zamiast tłumaczyć – to oni są winni – wziąć problem „na klatę” (razem z TYMI dwoma radnymi i sołtysem) i postarać się go rozwiązać, a nie traktować, jak „gorący kartofel””