Po tygodniu od wprowadzenia nakazu zakrywania twarzy przez obywateli, do akcji wkroczyli lokalni politycy, prześcigając się kto jest lepszym darczyńcą.
+
Obowiązek zakrywania twarzy wszedł w życie 16 kwietnia. Kilka dni po tym prywatna firma wybrana przez urzędników podległych Beacie Klimek zaczęła rozwozić po mieście po dwie maseczki na gospodarstwo. Są one wykonane z atestowanego materiału, ale są wątpliwości czy i w jakiej temperaturze można je prasować. Krytyka ze strony mieszkańców dotyczyła także rozciągniętego w czasie terminu dostawy. Urząd wydał na 48 tys. sztuk maseczek za niemal ćwierć miliona zł, a za kolportaż prawie 15 tys. zł. Podczas kolportażu maseczek jeździł samochód z głośnikami, z których rozgłaszany był komunikat, że maseczki rozdawane są z inicjatywy pani prezydent. Zapomniano dodać, że zakupionych z pieniędzy podatników.
Kiedy już chyba wszyscy mieli maseczki z różnych źródeł, do akcji wkroczyli radni z klubu Platformy Obywatelskiej w Ostrowie Wlkp. Zaproponowali, że swoje kwietniowe diety przeznaczą na zakup bawełnianych maseczek.
Sęk w tym, że akurat w tym miesiącu otrzymali około 400 zł diety, zamiast co najmniej 1200 zł. Zatem stratni wielce nie będą. Radni wymyślili, że maseczki będzie można odbierać w biurze posła Jarosława Urbaniaka w ciągu dwóch godzin dziennie. To spotkało się z krytycznymi komentarzami pod postem opisującym akcję.
„Obudziła się platforma kiedy już obywatele szyją miliony maseczek dla samych siebie i innch.W mojej gminie maseczki zostale dostarczone do skrzynek pocztowych,nie musiałam iść po nie do gminy i spotykać się z innymi ludźmi. Jak zwykle wasze POpaprane pomysły pomogły niewielu. WSTYD” – napisała pani Wiesława.
„Iść na wybory do lokalu wyborczego, mając na to kilkanaście godzin, to niebezpieczeństwo. Iść po maseczkę do biura na 2 godzinne okienko to bardzo bezpieczne. #logikaPO” – skomentował Pan Bartosz.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News