Dziennikarze dotarli do pisma sporządzonego przez szefową sanepidowskiej Solidarności i wysłanego do Głównego Inspektora Sanitarnego. Wynika z niego, że szeregowi pracownicy Sanepidu nie chcą przeprowadzać kontroli restauracji/dyskotek, ponieważ nakładane kary są później anulowane przez sądy. Ponadto pracownicy sanepidów obawiają się, że ich wizerunki i dane trafiają do internetu i mogą być piętnowani.
„(…)Skoro, jak Pan twierdzi „Sanepid nie ściga nikogo, tylko sprawdza, czy przestrzegane są warunki sanitarno-epidemiologiczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa, czyli po to, abyśmy czuli się bezpiecznie i aby pandemia się nie rozprzestrzeniała” to po co nakładamy mandaty, które i tak są anulowane?
Nie wyrażamy zgody i nic pozwolimy by przedsiębiorcy mogli tworzyć listy pracowników Sanepidu łamiących prawo, by każdy pracownik, który złamie prawo realizując czynności na podstawie „nielegalnego rozporządzenia premiera” miał zostać napiętnowany a listy miały posłużyć przedsiębiorcom i prawnikom w przygotowaniu pozwów, które pozwolą pociągnąć te osoby do odpowiedzialności a także napiętnować w ich środowiskach.
Uważamy, że aby realizować nasze zadania polegające na zachowaniu bezpieczeństwa sanitarno-epidemiologicznego w kraju należy wreszcie uporządkować wszystkie akty prawne, tak by nasze działania byty skuteczne, nasza praca bezpieczna, a wydawanie poleceń pracownikom miało sens. Specyfika pracy w Państwowej Inspekcji Sanitarnej jest bardzo złożona.(…)”