Takiej historii jeszcze w naszym powiecie nie było. Młody kierowca Ursusa C360 mógł zginąć po tym co wymyślił, ale historia zakończyła się całkiem szczęśliwie, z zaskakującymi zwrotami akcji.
O godzinie 1:30 jeden z kierowców zauważył ciągnik rolniczy, który jechał wężykiem i prawdopodobnie chciał wjechać na obwodnicę Ostrowa od strony Wtórku.
Tam jednak zmienił zdanie i pojechał w kierunku centrum miasta. Został zatrzymany przez tego samego świadka na stacji paliw przy ulicy Limanowskiego w Ostrowie Wielkopolskim. Świadek wyciągnął mu kluczyk ze stacyjki Ursusa i ponownie wezwał policję.
Funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości. Alkomat wskazał 0.00 mg/l. Kierowca chociaż zachowywał się dziwnie, został puszczony dalej.
Godzinę później służby zostały powiadomione o zderzeniu ciągnika rolniczego z ciężarówką w Antoninie. Jakie było zdziwienie gdy w rowie dostrzegli ten sam traktor co wcześniej w Ostrowie.
I teraz najlepsza część historii. Młody mężczyzna, mieszkaniec jednej z wsi w gminie Sieroszewice, musiał na rano dojechać do Wrocławia. Do dyspozycji miał tylko Ursusa. Obliczył, że jadąc 30 km/h zdąży dojechać do wyznaczonego celu.
W Antoninie przy skręcie na Wrocław pojechał prosto i zjechał na przeciwny pas ruchu, gdzie uderzył w bok ciężarówki jadącej od Ostrzeszowa. Po zderzeniu ciągnik zjechał do rowu. Mężczyzna na szczęście nie odniósł obrażeń ciała.
Okazało się, że w kabinie przewoził duże walizki, ponieważ jest kierowcą ciężarówek na międzynarodowych trasach. Może to i dobrze, że wszystko tak się skończyło, niż gdyby w pełnym zmęczeniu wsiadłby za kierownicę ciężarówki na bazie we Wrocławiu.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News