Od tragedii, która wydarzyła się 5 grudnia 2021 r. minęło już ponad półtora miesiąca. Na portalu sportowefakty.wp.pl opublikowano szczery i chwytający za serce wywiad z Julią Dutkiewicz, córką Sławomira Majusiaka, który targnął się na swoje życie skacząc z dachu kamienicy przy ostrowskim deptaku.
W rozmowie dziennikarzem utalentowana lekkoatletka przekonuje, że zrobiła wszystko by uratować tatę. – W ostatnich dniach życia taty spędzałam z nim niemal 24 godziny na dobę. W domu ciągle mam jego rzeczy. Kiedyś przypomną mi, ile osiągnął, lecz na razie ich widok mnie boli – wyznała Julia Dutkiewicz.
Sławomir Majusiak w swojej sportowej karierze zdobył brązowy medal w biegu na 5000 m podczas Mistrzostw Europy Seniorów w Splicie, a osiągnięty wówczas przez niego wynik do dziś jest drugim rezultatem w historii polskiej lekkoatletyki. Był najlepszym zawodnikiem w historii Ostrowa Wielkopolskiego.
Młoda ostrowianka zdradziła, że najbardziej przejmujące są dla niej noce, kiedy wraca do domu, kładzie głowę na poduszkę i zaczyna myśleć o tacie. Julia ujawniła, że tata nie brał udziału w jej wychowywaniu w najmłodszych latach. Dopiero ostatnie miesiące były czymś na wzór nadrabiania straconego czasu. Doceniała, że mogła z nim zjeść obiad, porozmawiać, a także liczyć na niego w męskich czynnościach tj. naprawa zepsutego sprzętu domowego.
W dalszej części szczerze powiedziała, że ma żal do taty. Obecnie są chwile, w których nie wie jaką trudną decyzję podjąć i mówi:
„tato, dlaczego cię tu nie ma?”
Są teraz kwestie tj. czy zająć się biznesem czy rozpocząć studia doktoranckie, choć może nie znaleźć na nie odpowiedniej ilości czasu. Julia prosi by tata dał jej jakiś znak.
O tacie mówi, że był pracowity, ale miał twardą skorupę biznesmena. Kiedy relacje pomiędzy nią, a ojcem były świetne jeździł z nią na zawody i wspierał, emocjonował się występami córki.
Z wywiadu dowiadujemy się, że Sławomir Majusiak przeszedł załamanie nerwowe gdy rozstawał się z wyczynowym bieganiem.
Próbował wrócić, lecz kiedy wsiąkniesz w codzienność, trudno to zrobić. Zawodnik żyje w bańce. Masz tylko jeść, spać i trenować, resztą zajmują się ludzie ze sztabu i najbliżsi. A po karierze przeżywasz szok. Zderzasz się z innym rodzajem bólu i zmęczenia niż na treningu. Ojciec żałował, że musiał skończyć karierę, że nie wytrzymał. Miał predyspozycje, by zostać mistrzem olimpijskim, do dziś jest jednym z lepszych biegaczy długodystansowych w historii Polski. Ale nigdy nie katował się na treningach tak jak inni zawodnicy. Miał spore rezerwy. Z czasem miał do siebie żal.
Po tym depresyjnym epizodzie uciekł w pracoholizm. Angażował się w biznes nawet po 12 godzin dziennie. Z czasem ten czas skracał się do 7 godzin, ale było to wynikiem wypalenia.
Cegiełkę do tragedii dołożyła ogłoszona pandemia i niepewność biznesowa.
Julia odkryła, że przez cztery lata również miała depresję.
Kiedy zdobyłam złoto mistrzostw Polski juniorów młodszych, przyszedł kryzys. Dziś wielu młodych sportowców ma psychologa, ale wtedy nie było jeszcze takiej świadomości. Marzyły mi się wyjazdy na mistrzostwa Europy i świata, za szybko chciałam iść do przodu. Miałam problemy z tarczycą i kręgosłupem, długo nie potrafiłam znaleźć ich przyczyny.
Objawami depresji była bezsenność i uczycie bycia wrakiem człowieka.
Feralnego dnia nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Julia z tatą Sławkiem zjedli pizzę na obiad. Ona wyszła na chwilę do sklepu, a gdy wróciła taty już nie było.
Cały wywiad do przeczytania tutaj: