Po 11 latach miał ruszyć olbrzymi proces przeciwko Romom

Po 11 latach, od spektakularnych zatrzymań Romów, m. in. tych mieszkających w Ostrowie Wielkopolskim, miał ruszyć proces. Nie ruszył, bo w niektórych przypadkach zawiadomienie o terminach odebrali dorośli domownicy, a Sąd musi mieć pewność, że sami oskarżeni wiedzą o pierwszym terminie rozprawy. Sprawa dotyczy wyłudzeń świadczeń i kredytów na olbrzymią skalę na terenie Wielkiej Brytanii.

Ta sprawa przybliża odpowiedź na nurtujące wielu pytanie skąd niektórzy z tej społeczności mają pieniądze, choć w polskich miejscach pracy ich nie widać.

Pod koniec 2011 roku grupy antyterrorystyczne dokonały zatrzymań członków społeczności romskiej na terenie Ostrowa Wielkopolskiego oraz innych miast w Wielkopolsce i województwie łódzkim. Już wtedy policja mówiła o podejrzeniu wyłudzeń świadczeń socjalnych i kredytów.

Oskarżeni mieli oszukać ponad 1000 osób i wyłudzić zasiłki socjalne z agencji rządowej w Wielkiej Brytanii na kilkanaście milionów złotych – powiedziała we wtorek PAP rzecznik prasowy sędzia Edyta Janiszewska.

Jak dodała, w sprawie oskarżone są 53 osoby, ale ostatecznie na ławie zasiądą 32. „Liczba oskarżonych zmniejszyła się, ponieważ jedna osoba zmarła, a 20 poddało się dobrowolnie karze. W ich przypadku wnioski zgodnie z właściwością wyłączono i przekazano Sądowi Rejonowemu w Poznaniu” – powiedziała sędzia Edyta Janiszewska.

Sprawa wpłynęła do kaliskiego sądu w sierpniu 2019 r. „Ze względu na to, że liczy 363 tomy akt, sąd potrzebował czasu, aby przygotować się do procesu” – dodała.

Oskarżycielem jest Wielkopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu. Z akt sprawy wynika, że w latach 2008-2010 kilkadziesiąt osób, głównie narodowości romskiej, werbowało ludzi z Polski do pracy w Wielkiej Brytanii. W rzeczywistości chodziło o wyłudzanie zasiłków socjalnych, wypłacanych przez urząd HM Revenue & Customs w Londynie.

Oskarżeni Romowie pochodzą z różnych miast Polski, w większości to członkowie jednej rodziny. Mechanizm ich działania ustalono m.in. dzięki zeznaniom tłumaczki z Londynu, która pomagała im sporządzać fałszywą dokumentację. Prowadziła też rejestr poszkodowanych.

CZYTAJ  Znowu strażacy w Przepompowni. Co tym razem?

Proceder – jak wynika z aktu oskarżenia – polegał na wyłudzaniu danych osobowych pod pretekstem werbowania Polaków do pracy na Wyspach. Z propozycji korzystali kaliszanie – w większości ubodzy, bez stałej pracy i wielodzietni. Proponowano im pracę w Londynie, pokrycie kosztów podróży, pobytu, zakwaterowanie i wyżywienie. Kobiety miały pracować przy sprzątaniu, mężczyźni na budowie. Na drogę wyposażano zwerbowanych w jedzenie, papierosy i alkohol oraz instrukcje, jak dotrzeć do celu.

Od poszkodowanych brano paszporty, dowody osobiste i akty urodzenia dzieci, twierdząc, że dokumenty te są niezbędne do zakupu biletów i załatwienia formalności związanych z zatrudnieniem. Jeżeli ktoś nie miał żadnych dokumentów, podejrzani pomagali w ich wyrobieniu w miejscu zamieszkania.

„Zatrudnieni” przebywali w Londynie średnio kilka dni. W tym czasie podpisywali dokumenty sporządzone po angielsku, wierząc, że chodzi pracę. Potem wracali do Polski, bo informowano ich, że na razie pracy nie ma lub są przejściowe trudności w natychmiastowym zatrudnieniu.

W rzeczywistości dane tych osób służyły do zdobycia w Londynie numeru ubezpieczenia społecznego NIN, który wykorzystywano do uzyskania zasiłków socjalnych dla pracujących i dla wychowujących dzieci. Dla otrzymania zasiłku na dzieci tworzono czasem fałszywe dokumenty dotyczące fikcyjnych dzieci, załączano fałszywe akty urodzenia. Jeden z bezdzietnych Romów – jak wynika z aktu oskarżenia – pobierał taki zasiłek, wykazując, że wychowuje dwoje dzieci. Aby uzyskać zasiłek wystarczała jedna wizyta w londyńskim urzędzie, aby przedłużyć jego otrzymywanie wystarczyło wypełnić i odesłać stosowny formularz.

Na jedną osobę wyłudzali od 5 do 10 tysięcy złotych (w przeliczeniu z funtów).

Uzyskane w ten sposób zasiłki socjalne były przelewane na rachunki bankowe oskarżonych. Niektórzy z nich uzyskali w ten sposób nawet pół miliona złotych.

Na poczet prowadzonego postępowania zabezpieczono majątek oskarżonych, m.in. samochód marki bentley wart 200 tys. zł, domy, działki, biżuterię wartą 360 tys. zł.

CZYTAJ  Służby muszą "włamywać" się do mieszkań. Jak tego uniknąć?

Grozi im 8 lat więzienia. Przedawnienie może nastąpić nie wcześniej niż w 2035 roku.

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o
15 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Labamba
2 lat temu

Powinni się za nich wziąć bo się panosza

lol
2 lat temu

Kraść też trzeba umieć, a ile to stresów nerwów kosztuje !!!! Nie wszyscy muszą uczciwie pracować

Olo
2 lat temu

Bentleya zabrali? Spoko, kolejnym już się ci**ate wożą…

15
0
Napisz co o tym sądziszx