Temat toalet w Centrum Przesiadkowym w Ostrowie Wielkopolskim powraca. Pomijając incydenty kałowe, których widoku państwu oszczędziliśmy, warto przyjrzeć się bliżej temu miejscu.
Od początku istnienia poczekalnia centrum przesiadkowego była w okresie zimowym ulubioną sypialnią dla bezdomnych. Było ciepło, wiatr nie hulał i z toalety można bez ograniczeń korzystać. Kiedy jednak liczba takich osób zaczęła doskwierać normalnym użytkownikom tego miejsca, postanowiono zamykać poczekalnię w nocy. Pojawiły się głosy, że niektórzy pasażerowie czekając na spóźniony autokar rejsowy są zmuszeni stać na mrozie.
Każdy kto jednak był wewnątrz ten wie jaki zapach bezdomności tam gościł. Dlatego wykluczenie bezdomnych z tego miejsca było z korzyścią dla czystości tego miejsca. Niestety bezdomni postanowili podsypiać tam w ciągu dnia i nie przeszkadzała im pozycja siedząca, a nierzadko również leżąca z powodu gładkich przejść pomiędzy siedziskami.
Przechodząc do sedna. Obecnie jeśli mieszkaniec Ostrowa Wlkp., powiatu, a nawet podróżny z Polski chciałby skorzystać z wnętrza toalety zlokalizowanej w eleganckim budynku, musi liczyć się z dużym rozczarowaniem. W oczy rzuca się brak papieru. I już nawet nie chodzi o papierowe ręczniki, bo te byłyby standardem w obiekcie w XXI wieku. Nie ma nawet najtańszego papieru toaletowego.
Trudno również doszukać się mydła, które mogłoby pomóc w umyciu dłoni po wizycie w tym miejscu. Te dwie rzeczy wydaje się, że można by zamontować, ale nie w najtańszych pojemnikach, tylko w specjalnych wandaloodpornych. Trudno powiedzieć która grupa społeczna bardziej demoluje wnętrze.
Władzy powinno jednak przyświecać mądrość:
jeśli ktoś chce zobaczyć jak dba o porządek w całym domu, to wejdź do jego toalety.
i analogicznie można by przełożyć to na miasto. Kiedyś w Parku Miejskim powstała automatyczna toaleta za ćwierć miliona złotych, która dzięki odpłatności i konstrukcji cieszy się małą podatnością na akty wandalizmu.