Wyrok, który zapadł w pierwszej instancji w sprawie znęcania się nad lisami na fermie pod Krotoszynem, nie zadowolił organizacji praw zwierząt. Oskarżeni usłyszeli wyroki w zawieszeniu oraz obowiązek odbycia prac społecznych.
Wyrok może bulwersować ponieważ na fermie z głodu i pragnienia umierało wiele lisów.
Przedstawiciele stowarzyszenia „Otwarte Klatki” i krotoszyńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zapowiedziały odwołanie od wyroku.
„Skala okrucieństwa, którą zastaliśmy na farmie była niewyobrażalna. Tu nie mówimy o kilku zwierzętach – co i tak byłoby już przestępstwem – ale o ponad 200 zwierzętach. Część z nich umarła śmiercią głodową w okropnym cierpieniu. Zwierzęta zagryzały się nawzajem. To był jakiś koszmar.” — powiedzieli dla radia Eska przedstawiciele tych organizacji.
Sąd uznał winę Moniki O. orzekając, że znęcała się ze szczególnym okrucieństwem oraz uśmiercała zwierzęta bez uprawnień. Za to usłyszała wyrok roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
– Tu nie mówimy o kilku zwierzętach – co i tak byłoby już przestępstwem – ale o ponad 200 zwierzętach. Część z nich umarła śmiercią głodową w okropnym cierpieniu. Zwierzęta zagryzały się nawzajem. To był jakiś koszmar. – dodali dla Eski obrońcy praw zwierząt.
Grzegorzowi Z., przypisano zabicie około 130 lisów poprzez porażenie prądem, nie mając do tego uprawnień. Za to dostał karę pół roku ograniczenia wolności polegającą na pracach społecznych.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News