Do ostrowskiego szpitala na oddział intensywnej opieki medycznej w ramach Wielkopolskiego Centrum Oparzeń trafiła 9-letnia dziewczynka. Wszystko za sprawą zyskującego popularność gadżetu, który ma tworzyć przyjemną atmosferę w mieszkaniu.
Do niebezpiecznego incydentu doszło w piątek na terenie województwa dolnośląskiego. 9-latkę najpierw przewieziono do wrocławskiego szpitala, a stamtąd do Ostrowa Wielkopolskiego na oddział oparzeń dzieci. Wszystko przez biokominek, a właściwie płomień, które powstał przy jego użytkowaniu.
Biokominki cieszą się rosnącą popularnością. Wszystko za sprawą prawdziwego płomienia, który można stworzyć w miejscu bez specjalnej instalacji kominowej, takiej jak w przypadku prawdziwego kominka. Najtańsze kosztują niecałe 200 złotych, a najdroższe ponad 20 tysięcy.
Urządzenie choć wygląda niepozornie, tworzy prawdziwy płomień. Powstaje on w wyniku spalania się paliwa na bazie bioetanolu, które należy dolewać. Jest ono łatwopalne i w instrukcji możemy znaleźć zapis o kategorycznym zakazie dolewania płynu do rozgrzanego lub płonącego biokominka. Kiedy biokominek jest jeszcze gorący, uwalniają się łatwopalne opary, które mogą wzniecić ogień. Próba dolania biopaliwa w takim momencie, może skończyć się wybuchem. (WIDEO)
W razie powstania pożaru, biokominka nie należy gasić wodą. Należy użyć gaśnicy lub przykryć go grubą warstwą ubrań.
Ponieważ dzieci mają dużą wyobraźnię, nie powinny zostawać same z tym urządzeniem.
9-latka doznała poważnych oparzeń głowy.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News