W czasach wysokich mandatów niektórzy po spowodowaniu kolizji chcą się dogadać z innymi uczestnikami zdarzenia. Można ich zrozumieć, bo poza uniknięciem mandatu mogącego wynosić 1000 złotych, unikną także punktów karnych. Poniższa historia pokazuje, że nie zawsze jest to dobre posunięcie.
W środę rano na ulicy Reymonta w Ostrowie Wlkp. doszło do zderzenia dwóch pojazdów. Kierowca samochodu ciężarowego wyjeżdżający z pobliskiej firmy nie dostrzegł niebieskiej osobówki i uderzył w jej bok. Oba pojazdy zjechały by nie tamować ruchu.
Kobieta miała już złe doświadczenia w likwidacji szkody po innej kolizji, w której brała udział. Dlatego postanowiła wezwać policję. Ponadto dzięki dłuższej chwili po zdarzeniu zauważyła, że nie tylko ma uszkodzone drzwi od strony kierowcy. Uderzenie spowodowało dobicie do krawężnika i wykrzywienie dwóch felg. Prawdopodobnie również przedni zderzak uległ częściowemu złamaniu.
Kierująca citroenem c2 na oświadczeniu spisanym na życzenie sprawcy zapewne nie zaznaczyłaby swoich niewidocznych szkód. W takich sytuacjach często ubezpieczyciel polega na wycenie szkód na podstawie przesłanych do niego zdjęć i informacjom przekazanym przez obu uczestników.
Policjanci w ramach swoich czynności dokonują wstępnych oględzin całego auta i zaznaczają w swojej dokumentacji wszelkie widoczne uszkodzenia. Dodatkowo badają stan trzeźwości uczestników i dopuszczenie do ruchu lub posiadanie uprawnień przez kierowców.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News